Aaa! ludzie! Wybaczcie za to, że tak zaniedbałam pisanie ale postaram się to teraz nadrobić ;] Prawko cudem udało mi się zdać za pierwszym razem i teraz nie będę spędzała połowy wolnego czasu na jazdach i nauce teorii. Jeszcze raz przepraszam za zwłokę i za ewentualne błędy bo rozdział zamieszczam bez dokładniejszych poprawek. Mam nadzieję, że jesteście nadal zainteresowani!
Enjoy!
~~~~
Harry stanął niepewnie za byłym ślizgonem. W końcu po przeprawie
przez labirynt korytarzy, udało im się dotrzeć do jadalni, jednak
zielonooki nie był pewien czy powinien się z tego cieszyć. Z
każdym krokiem jego zdenerwowanie wzrastało i coraz bardziej
zaczynał żałować decyzji o przyłączeniu się do posiłku. Nie
wiedział jak zareagują inni domownicy na jego obecność.
-Draco spóźniłeś się – dobiegł do niego głos Mistrza
Eliksirów.
-Wybaczcie, jednak nie przyszedłem sam.
Wzdrygnął się i coraz bardziej skłaniał się ku ucieczce, jednak
blondyn stojący przed nim, odsunął się na bok i teraz wszyscy
wpatrywali się w niego. Spuścił wzrok na podłogę i zaczął
wykręcać sobie palce ze zdenerwowania. Jego klatka piersiowa
poruszała się w chaotycznej próbie uspokojenia oddechu.
-Siadaj Harry, ciesze się, że zdecydowałeś się do nas dołączyć
-pierwsza odezwała się Narcyza. Machnięciem różdżki
przygotowała dodatkową zastawę i z przyjaznym uśmiechem na ustach
czekała na decyzję zielonookiego.
Chłopak wahał się przez chwilę, następnie niepewnie podszedł do
wskazanego krzesła i na nim usiadł. Starał się unikać kontaktu
wzrokowego, więc utkwił wzrok w pustym talerzu i potajemnie zaczął
przeklinać się za decyzję zjedzenia wspólnego posiłku. Śniadanie
które zjadł przed pójściem do biblioteki, wystarczyłoby mu na
cały dzień, a napięta atmosfera sprawiała, że czuł się coraz
bardziej niepewnie i w pewnym aspekcie, także zagrożony. Nie
wiedział skąd biorą się u niego takie odczucia, jednak wewnętrzne
rozważania przerwały słowa pani domu, która życząc smacznego,
powiedziała mu by zjadł to, na co ma ochotę.
Harry przez chwilę przyglądał się potrawom stojącym na stole, po
czym nałożył sobie trochę sałatki, która stała niedaleko. Jadł
powoli w ciszy, nie chcąc przeszkodzić domownikom.
-Podać ci trochę pieczeni? - zapytał młodszy Malfoy.
-Nie, dzięki. Mi to wystarczy – odparł zielonooki wskazując na
swój talerz.
Blondyn podniósł brew w geście niedowierzania, gdy dostrzegł
zawartość talerza swojego rówieśnika, jednak nic nie mówiąc
wzruszył ramionami i kontynuował spożywanie swojej porcji.
Przez resztę posiłku, siedział w ciszy, skubiąc potrawę
znajdującą się na jego talerzu. Nie przysłuchiwał się rozmowom
prowadzonym przy stole, nie chcąc być wścibskim ale także nie
mając na to sił. Pod koniec posiłku był już na tyle zmęczony,
że gdy domownicy zaczęli rozchodzić się, by powrócić do swoich
zajęć, przeprosił i udał się do pokoju na krótką drzemkę.
Kilka następnych dni upłynęło mu bardzo podobnie. W nocy często
nawiedzały go koszmary, w których powracały do niego wspomnienia
gwałtów i wymyślnych tortur. Rano budził się zwykle
zdezorientowany i dopiero po chwili zdawał sobie sprawę z tego, że
nie znajduje się już w niewoli u Voldemorta. Po porannej toalecie,
przybywał skrzat z śniadaniem na srebrnej tacy i Harry, po spożyciu
kilku kanapek, udawał się do biblioteki. Czytał wiele książek
dotyczących magicznych ciąż i porodów, po jakimś czasie, gdy
wydawało mu się, że w jego głowie wirują informacje związane
tylko z tym jednym, specyficznym tematem, sięgnął także po
pozycje mówiące o magii ochronnej. Obiady jadał z resztą
domowników i z każdym razem czuł się coraz mniej skrępowany.
Często podczas przesiadywania w bibliotece, towarzyszył mu Draco, z
którym zaczął się coraz lepiej dogadywać. Rozmawiali na wiele
tematów dotyczących zarówno przeszłości jak i teraźniejszości.
Tego dnia młody arystokrata zdecydował się, poruszyć bardziej
prywatną sprawę, która zastanawiała go już od jakiegoś czasu.
-Jeżeli nie chcesz, to nie odpowiadaj, ale nadal nie mogę
zrozumieć, dlaczego nie utrzymywałeś kontaktu ze starymi
znajomymi? Dlaczego nikt nie miał pojęcia, gdzie się znajdujesz?
Harry nachmurzył się na wspomnienie swoich byłych przyjaciół.
Tak, byłych. Nie potrafił już o nich myśleć tak jak dawniej.
Przez chwilę zastanawiał się, co może powiedzieć blondynowi,
jednak stwierdził, że wygadanie się komuś w tej chwili może mu
pomóc. Wziął głęboki wdech i nie patrząc w stalowe oczy, zaczął
opowiadać.
-Wiesz.... to, hmmm.... Po prostu w pewnym momencie, przestałem ich
uważać za swoich przyjaciół. -Zielonooki skulił się na
obszernym fotelu i pogrążył we wspomnieniach. -Myślę, że
wszystko zaczęło się sypać na początku szóstego roku. W wakacje
rozmawiałem z Syriuszem o mojej orientacji i doszliśmy do wniosku,
że powinienem powiedzieć o wszystkim Ronowi i Hermionie. Oczywiście
zaszokowałem ich tym wyznaniem. Od razu zarzucili mnie mnóstwem
pytań, szczególnie koncentrując się nad tym, dlaczego nie
powiedziałem im wcześniej. Później Ron zaczął histeryzować.
Krzyczał, że jeżeli to jest prawda, to on nie chce być w pokoju
razem z „pieprzonym pedałem” i, że nie powinienem wygadywać
bzdur. Później stwierdził, że Ginny mnie naprawdę kocha i na
pewno mi wybaczy, gdy przyznam się do błędu. Wyobrażasz to
sobie... ja mu wyznaję, że jestem gejem, a on mi plecie o tym, że
jego siostra jest we mnie zakochana od naszego drugiego roku w
Hogwarcie i zaczęła planować już nasz ślub.
Harry wziął kilka uspokajających oddechów i kontynuował nie
mogąc się powstrzymać przed wyrzuceniem z siebie tych wspomnień.
-Hermiona... zawsze myślałem, że przyjmie to lepiej. Przeanalizuje
wszystko i dojdzie do jakichś logicznych wniosków. Faktycznie, na
początku wydawało mi się, że mnie zrozumiała i zaakceptowała
takim, jakim jestem, jednak podczas śniadania, następnego dnia
dostałem wezwanie od Dumbledora- nazwisko dyrektora wymówił jak
najgorszą obelgę. -Po prostu wiedziałem, że to ona mu powiedziała
o naszej wcześniejszej rozmowie.
-Gdy tylko przekroczyłem próg gabinetu, zdałem sobie sprawę, że
to nie będzie miła rozmowa. Dyrektor kazał mi usiąść w fotelu i
przez kolejne kilkanaście minut musiałem słuchać o tym jak bardzo
go zawiodłem. „Harry, wiem że to jest ostatnio modne ale nie
powinieneś postępować pochopnie, homoseksualizm nie da ci
szczęścia. Tylko z kobietą będziesz mógł założyć rodzinę, o
której zawsze marzyłeś. Musisz mieć dziecko, by przedłużyć
swój ród. Lily zawsze chciała mieć gromadkę wnuków... Twoi
rodzice na pewno nie chcieliby byś związał się z jakimś
podejrzanym typkiem..” Pamiętam jak w tamtym momencie wszystko się
we mnie gotowało. Znaczy... jak on śmiał mówić mi coś takiego!
Syriusz powiedział mi, że moi rodzice nie zwróciliby uwagi na moją
orientację, najbardziej pragnęli bym był szczęśliwy, a
Dumbledore nie miał prawa wypowiadać się w ich imieniu! Gdy
powiedziałem mu co o tym myślę, po raz pierwszy zobaczyłem jak
wszystkie jego maski opadły. Oczywiście już wcześniej stracił
moje zaufanie... ale wtedy....
Nieobecnym wzrokiem Harry wpatrywał się w jeden z regałów. We
wnętrzu swojego umysłu ponownie przeżywał tamto wydarzenie.
Kolejną zdradę osoby, którą jeszcze kilka lat temu uważał za
swojego mentora.
-”Panie Potter! Proszę natychmiast skończyć te głupoty i zadbać
o swoje życie! Swój wizerunek! Wybraniec nie może być pedałem.
Powinieneś świecić przykładem! Założyć rodzinę, mieć
gromadkę dzieci i po pokonaniu Voldemorta udzielać się
charytatywnie! Nikt nie będzie chciał uwierzyć, że
homoseksualista był w stanie pokonać Czarnego Pana!!”
Wzburzone emocje nie pozwoliły zielonookiemu kontynuować
wypowiedzi. Draco wpatrywał się w Harrego z niedowierzaniem. Nigdy
by się nie spodziewał, że Dumbledore może być, aż tak
uprzedzony, na dodatek w stosunku do swoich ulubionych gryfonów.
Wiedział, że dyrektor dyskryminuje ślizgonów, wyłącznie za
przynależność do danego domu, jednak zawsze uważał, że jako
przedstawiciel jasnej strony powinien być bardziej tolerancyjny.
Wyznanie Harrego go zszokowało. Złota trójca okazała się nie tak
bardzo złota jak wszyscy myśleli, a dyrektor... Nie mógł
zrozumieć, dlaczego Dumbledore zareagował tak gwałtownie na wieść
o orientacji Harrego. Homoseksualizm był powszechny w świecie
czarodziei. Nawet w przypadku rodzin czystej krwi, chociaż wymagano
wtedy znalezienia zastępczej matki, która miałaby czysty rodowód
i zgodziłaby się za odpowiednią opłatą, urodzić dziecko
powstałe z magicznie zmieszanej spermy obu partnerów.
-Po tym wszystkim po prostu nie mogłem znieść, tych wszystkich
niby ukradkowych spojrzeń, rzucanych mi przez Rona i Hermione, tych
rozmów za plecami i dystansu jaki między nami powstał -wydusił z
siebie zielonooki, wyrywając blondyna z zamyślenia.
-Harry. Nie ma pojęcia dlaczego oni tak zareagowali. To chore,
przecież.... -Draco zamyślił się. Chciał pomóc gryfonowi,
jednak nie był do końca przekonany, czy powinien mu zdradzić, aż
tak wiele. Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, po czym
zdecydował podzielić się z zielonooki swoimi wcześniejszymi
przemyśleniami oraz własnym sekretem. -Harry, naprawdę nie wiem
czemu oni tak zareagowali. Homoseksualne związki są dozwolone w
magicznym społeczeństwie, nawet wśród rodów czystej krwi. Tak
naprawdę to... -blondyn zawahał się nie wiedząc jak ubrać swoje
wyznanie w słowa.- Sam jestem w takim związku. Można powiedzieć,
że nawet gorszym, ale gdy powiedziałem w końcu o wszystkim
rodzicom to przyjęli to, w miarę dobrze. Ojciec tylko w kolo
powtarza, że mogłem znaleźć kogoś lepszego.
Potter wpatrywał się niepewnie w rówieśnika. Zdziwiło go jego
wyznanie i nie mógł ukryć zainteresowania tajemniczym partnerem
Malfoy'a. Draco widząc pytające spojrzenie Harrego i to, że jego
słowa uspokoiły chłopaka, który już nie był wstrząśnięty
wspomnieniami, kontynuował.
-Od niecałego roku spotykam się z bliźniakami Weasley- pod koniec
zdania, opuścił lekko wzrok, nie wiedząc jak może zareagować
drugi chłopak.
Po tym wyznaniu Harry uśmiechnął się delikatnie czując większe
zaufanie do Malfoy'a. Nie przeszkadzał mu jego związek i cieszył
się, że chłopak odważył się mu o wszystkim powiedzieć.
Rozmawiali dalej. Nie przejmując się upływem czasu oraz barierami,
które zaczęły powoli pomiędzy nimi zanikać. Dawne spory
odchodziły w niepamięć, a na miejscu wrogiej rywalizacji, zaczęła
się pojawiać niepewna przyjaźń budowana na wspólnych sekretach i
dzieleniu się swoją przeszłością.
[Nyaaaahahah. Dobry rozdział, Malfoy mnie rozwalił po prostu. Ale że z dwoma na raz się spotyka? :>]
OdpowiedzUsuńTaa... a co? ;p Tak mnie jakoś natchnęło ;]
UsuńA to poligamista... :D
UsuńBardzo spodobało mi się twoje opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie pochłonęłam je całe i czuję wielki niedosyt.
Mam nadzieję, że pojawią się kolejne rozdziały.
Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się akcja.
Życzę duuuużo weny *_^
Pozdrowionka
Anet