Wybaczcie, że tak długo to zajęło, ale powoli zaczynam wracać do
pisania ;] Nie udało mi się jeszcze przykuć Wena w moim pokoju...
na razie prowadzimy rozmowy pokojowe. Oto kolejny rozdział, mam
nadzieję, że nie pojawi się żaden błąd logiczny i niezgodność
z dotychczasowym tekstem... jak coś zauważycie, dajcie szybko
znać!
Enjoy
-Pani Malfoy. Przyprowadziłam panicza Pottera – gdy tylko
rozbrzmiały te słowa, skrzatka ukłoniła się głęboko, po czym
zniknęła.
Harry stał parę metrów od drzwi. Czuł się jakby coś go
sparaliżowało. Starając się uniknąć spojrzenia na kobietę,
ostrożnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Wydawało się ogromne.
Po obu stronach, ciągnęły się rzędy regałów, pełnych książek.
Naprzeciwko niego, przed wielkim oknem ukazującym fragment,
zadbanego ogrodu, było kilka wygodnych foteli i sof, a przy każdym
z tych mebli stał mały drewniany stoliczek. Znajdowały się na
nich lampiony i świece, umożliwiające czytanie po zmierzchu.
Podłoga była wykonana z ciemnego drewna, jednak w miejscu
przeznaczonym na czytanie, pokrywał ją ciemnozielony dywan.
-Harry, mam nadzieję, że czujesz się lepiej -odezwała się
kobieta. -Chodź, pokażę ci regały, na których znajdziesz ciekawe
książki, zarówno o magicznych ciążach, jak i tych zwykłych.
Przez chwilę przypatrywała się zielonookiemu, po czym z gracją
skierowała się w odpowiednią stronę. Zaciekawiony Harry,
przezwyciężył wewnętrzną obawę i podążył za nią,
przechodząc koło przeróżnych ksiąg i poradników.
-Możesz korzystać z książek znajdujących się na dwóch
pierwszych regałach od wejścia. To co teraz zapewne interesuje cię
najbardziej, znajduje się w tym miejscy – mówiąc to wskazała na
odpowiednią półkę. -Gdy już coś wybierzesz, wróć w okolice
drzwi i się rozgość. Gdybyś czegoś potrzebował to wezwij
skrzata. Za jakiś czas ktoś na pewno dołączy do ciebie, ale nie
powinieneś się tym przejmować.
Przed wyjściem z pomieszczenia, kobieta jeszcze raz przyjrzała się
uważnie chłopakowi. Cienie pod oczami, wyraźnie odznaczały się
na tle niezdrowo jasnej skóry. Ubranie, które dla niego
przeznaczyli, wisiało na jego chudym ciele, sprawiając, że wydawał
się jeszcze bardziej bezbronny i kruchy. Instynkt macierzyński,
uśpiony od kilku lat, znów dał o sobie znać i kobieta chciała
podejść do zielonookiego i go przytulić. Wiedziała, że nie
powinna tego robić w takiej sytuacji, a szczególnie w tym momencie,
więc rzuciła w jego stronę ostatnie zatroskane spojrzenie, po czym
zniknęła za drzwiami.
Harry niepewnie zaczął przeglądać regał z książkami. Chciał
dowiedzieć się czegoś o tej całej magicznej ciąży, jednak sam
nie wiedział czego może się spodziewać i obawiał się tego.
Jeszcze kilka dni temu, nigdy by nie przypuszczał, że mężczyzna
może być w ciąży. Było to tak absurdalne, że sam nie miał
pojęcia, co o tym wszystkim myśleć.
Drżącą ręka wyciągnął kilka przypadkowych tomów z regału i
uginając się pod ich ciężarem, ruszył w stronę foteli. Wybrał
jeden z nich, który wydawał mu się najwygodniejszy oraz
najbardziej bezpieczny i usiadł na nim, odkładając książki na
pobliski stoliczek. Był zwrócony przodem do wejścia, a za jego
plecami znajdowała się tylko ściana. Jeżeli odwrócił głowę w
lewo, to miał doskonały widok na ogród. Podciągnął nogi do góry
i już po chwili zagłębił się w lekturze.
Po przejrzeniu trzech książek i przeczytaniu najbardziej
interesujących fragmentów, odchylił głowę do tyłu i zamykając
oczy, pogrążył się w rozmyślaniach. Wiele nowych informacji,
wirowało mu w głowie i potrzebował chwili, by to wszystko jakoś
uporządkować.
Magiczna ciąża
jest bardzo rzadko rejestrowanym zjawiskiem. U par heteroseksualnych
nie różni się niemalże niczym od zwykłej ciąży, dlatego często
jest ona nie zauważana. Pozwala ona jednak na posiadanie potomstwa
przez związki homoseksualne. Najważniejszym warunkiem potrzebnym do
jej zaistnienia, jest duży poziom zdolności magicznej. Nie chodzi
tu tylko o wykształcenie, znacznie bardziej ceniona jest sama moc
czarodzieja. Można z tego łatwo wywnioskować, że tylko potężny
mag ma możliwość zajścia w Magiczną ciąże.
Dalej były wypisane najbardziej popularne przykłady magicznych
ciąż. Autor ostrzegał o zagrożeniu, towarzyszącemu przypadkom,
gdy nosiciel nie posiada małżonka, przytoczył przypadki, w których
inni magowie bili się z partnerem nosiciela o prawo do zawarcia
związku małżeńskiego, w celu pozyskania wysoko-magicznego
potomka.
W następnej książce zaprezentowano podział magicznych ciąż i to
jak wpływają one na czarodzieja będącego „matką”.
Zaobserwowano
dwa typy zachowań magii u nosicieli. W pierwszym przypadku
występują, nagłe wybuchy magii, towarzyszące silnym emocjom.
Niekontrolowane zrywy w momentach, gdy na przykład kubek z wodą
znajduje się poza zasięgiem, zostaje on wtedy przywołany magią
bezróżdżkową i niewerbalną. Natomiast drugą reakcją
czarodzieja na ciąże może być, niemalże całkowity zanik
zdolności magicznych. Oczywiście trwa on tylko do czasu
rozwiązania, jednak nosiciel jest wtedy całkowicie pozbawiony,
możliwości ewentualnej obrony. Specjaliści zaobserwowali, że w
tym przypadku występuje wyczerpanie magiczne. Nie wiadomo do końca
czym jest ono spowodowane, skoro czarodziej z niej nie korzysta.
Zaleca się uważne obserwowanie poziomu mocy i ewentualną terapię
wzmacniającą, w celu uniknięcia zagrożenia życia nosiciela i
płodu.
Kilka książek później, natrafił na informacje dotyczące porodu.
Dopiero po ich przeczytaniu zrozumiał, dlaczego Snape chciał
wiedzieć kto jest ojcem dziecka. Zastanawiał się co by zrobił,
gdyby to był któryś ze śmierciożerców.
Nie chcąc zagłębiać się dalej we wspomnieniach, przyprawiających
go o mdłości i dreszcze, powrócił myślami do zdobytych
informacji.
Poród może
przebiegać na kilka sposobów. U kobiet oczywiście preferowana jest
metoda naturalna, jednak u mężczyzn wymagana jest ingerencja osób
trzecich. Najbardziej popularne jest tak zwane cesarskie cięcie,
wykonywane przez doświadczonego magomedyka. Podczas porodu, niemalże
konieczna jest obecność drugiego partnera. Ilość magii potrzebnej
do prawidłowego rozwoju dziecka jest bardzo duża i może ona
wyczerpać nosiciela, dlatego w momencie rozwiązania, pożądana
jest obecność drugiego rodzica i kontakt fizyczny między
partnerami. Ma on umożliwić przepływ mocy, potrzebnej do narodzin.
Ułożył się wygodniej na fotelu i zaczął odpływać do krainy
snu. Czuł się wyczerpany i stwierdził, że mała drzemka nikomu
nie zaszkodzi. Zasnął, niemal natychmiast przenosząc się do
miejsca, którego bał się najbardziej. Klęczał nagi na środku
sali tronowej Voldemorta. Dookoła stało kilkunastu śmierciożerców.
Wszyscy zamaskowani i napaleni na jego kruche ciało. Nagle obraz
zafalował i w następnej chwili poczuł jak ktoś brutalnie porusza
się w jego ciele. Chciał krzyknąć, zawołać kogoś, kto by mu
pomógł, lecz okazało się, że nie mógł wydobyć z siebie głosu.
Oddychał spazmatycznie, szarpał się, starając uciec z dala od
źródła bólu. Jednak nic nie pomagało.
Czuł, że napastnik zbliża się do końca. Jego ruchy stały się
jeszcze bardziej chaotyczne i bolesne. Nagle na jego szyi zacisnęła
się dłoń, pozbawiająca go dostępu do powietrza. Otworzył
szeroko oczy i zaczął drapać dłonie śmierciożercy. Przed oczami
zaczęły mu migać czarne plamki. Jego ciało stawało się coraz
cięższe. Już myślał, że właśnie straci przytomność, gdy
poczuł uścisk na ramieniu.
Poderwał się na fotelu i rozszerzonymi ze strachu oczami, rozejrzał
dookoła. Przed nim stał Draco Malfoy, jego mina nie wyrażała
żadnych uczuć, jednak oczy bacznie go obserwowały. Przerażony
zielonooki starał się odsunąć jak najdalej, jednak powstrzymało
go oparcie fotela. Serce biło mu tak szybko, jakby chciało opuścić
jego ciało. Z trudem łapał oddech.
Blondyn złapał go za rękę, mówiąc coś do niego, lecz Harry nie
potrafił się na tym skupić. Starał się opanować drżenie,
jednocześnie usiłując wyrwać dłoń z uścisku, który wpędzał
go w jeszcze większą panikę. Unikając kontaktu wzrokowego z
Malfoy'em, szarpał ręką, spazmatycznie oddychając.
-Puść... -wyszeptał bezsilnie.
Blondyn z oszołomieniem patrzył na zrezygnowaną twarz chłopaka,
który trząsł się ze strachu. Początkowo myślał, że uda mu się
doprowadzić go do porządku poprzez rozmowę i złapał go za rękę
chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nie spodziewał się jednak takiej
reakcji. Chociaż w głębi duszy wiedział, że powinien to
przewidzieć. Jego szkolny rywal dopiero co wybudził się z jakiegoś
koszmaru i na pewno jeszcze się nie pozbierał po pojmaniu przez
Czarnego Pana.
Z opóźnieniem rozluźnił uścisk i pozwolił na to, by zielonooki
zabrał rękę.
Harry natychmiast skierował dłoń do szyi i zaczął masować
bolące miejsce. Miał wrażenie, jakby naprawdę, ktoś przed chwila
go dusił. Nadal przed oczami miał obraz, wykrzywionych zwierzęcym
pożądaniem twarzy. Druga ręka bezwiednie skierowała się do
brzucha i też zaczęła wykonywać okrężne ruchy.
Parę minut później, udało mu się uspokoić oddech i oszalałe
serce. Westchnął z ulgi i dopiero teraz skierował swój wzrok w
stronę Malfoy'a. Siedział on na przeciwległym fotelu, czytając
księgę, którą trzymał na kolanach. Harry mógłby przysiąc, że
chwile wcześniej czuł na sobie jego wzrok, jednak nie próbował
tego analizować. Był wdzięczny za to, że nie jest teraz
obserwowany, czuł się zawstydzony swoją wcześniejszą reakcją i
nie wiedział jak ma się teraz zachować. Po krótkim zastanowieniu,
postanowił udawać, że nic takiego nie miało miejsca.
Poruszył się nerwowo, gdy krępująca cisza trwała nadal, a
blondyn nie wyglądał na kogoś kto rozpocznie rozmowę. Harry teraz
potrzebował właśnie tego, możliwości porozmawiania z kimś na
błahe tematy i spędzenia czasu w czyimś towarzystwie. Bał się
przebywać samotnie w pomieszczeniu, jednocześnie nadal obawiając
się zachowania innych osób. Zaczął podejrzewać, że popadł w
paranoję, gdyż wszędzie dostrzegał zagrożenie i podstęp. Nie
chcąc się zagłębiać w te myśli, powiedział to, co jako
pierwsze przyszło mu na myśl.
-Co robisz?
-Czytam -odpowiedział Malfoy, maskując zaskoczenie drwiną,
wyczuwalną w jego głosie. Nie spodziewał się, że zielonooki sam
rozpocznie rozmowę.
Harry prychnął w duchu, jednak na jego ustach pojawił się
delikatny uśmiech.
-To wiem -odparł, uśmiechając się jeszcze szerzej. -Co czytasz?
Przez chwilę, blondyn wydawał się zirytowany takimi pytaniami,
lecz później Harry dostrzegł drgania kącików jego ust i zdał
sobie sprawę, że jego szkolnemu rywalowi, także podoba się taka
rozmowa.
-Wątpię, żeby cię to zainteresowało. Medycyna -powiedział,
jednocześnie pokazując okładkę zielonookiemu.
Harry
uniósł brew w geście zdziwienia i zastygł pogrążając się we
wspomnieniach. Znów zaczął gładzić swój brzuch, On interesował
się medycyną. Pamiętał jak mięśnie Jego twarzy układały się
w skupieniu, gdy pochłaniał kolejną książkę poświęconą tej
dziedzinie. Wieczorami wylegiwali się na kanapie, każdy z własną
książką, On o medycynie, a Harry na przykład o oklumencji. Nie
chcąc dłużej o tym rozmyślać, spojrzał ponownie na blondyna i
zadał kolejne pytanie, starając się podtrzymać rozmowę, chociaż
nie ukrywał przed sobą, że jest autentycznie zainteresowany..
-A dokładnie to... o czym jest ta książka?
Draco
ponownie spojrzał na swojego rówieśnika, tym razem nawet nie
kryjąc zaskoczenia. Przez chwilę obserwował zielonookiego,
zastanawiając się nad tym, dlaczego chce on o tym rozmawiać.
Dlaczego w ogóle chce
z nim rozmawiać. W szkole wymieniali się tylko wyzwiskami i rzucali
na siebie różne przekleństwa, nigdy nie rozmawiali na zwykłe
tematy.
-Możesz się zdziwić ale ta książka jest o onkologii – odparł.
Następne dwie godziny spędzili, rozmawiając na przeróżne tematy.
Harry dowiedział się, że blondyn studiuje magomedycynę. Aktualnie
zajmował się projektem łączenia metod leczniczych czarodziei i
mugoli. Zielonooki był tym tak zaskoczony, że swoją miną
doprowadził Malfoy'a do szczerego uśmiechu. Nie spodziewał się
tego po chłopaku. Parę lat wcześniej, nigdy by nie przypuszczał,
że jego szkolny rywal będzie studiował medycynę i w dodatku
połączaną z sposobem leczenia mugoli.
Z drugiej strony Draco doszedł do wniosku, że z Potterem da się
normalnie porozmawiać i, że gryfon ma rozległą wiedzę na bardzo
wile tematów. Gdy zauważył ile czasu upłynęło od jego przybycia
do biblioteki, podniósł się powoli z fotela i zwrócił w stronę
towarzysza rozmowy.
-Czas na obiad. Mam nadzieję, że zjesz z nami w jadalni.
-Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu, jednak w jego oczach
zamigotały wesołe iskierki. Po tym jak Harry kiwnął niepewnie
głową na zgodę i wstał ze swojego miejsca, skierowali się razem
na posiłek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz