Ostrzeżenie!

Na blogu zamieszczane są opowiadania o związkach męsko-męskich. Włącznie z graficznym opisem stosunków i tortur. Osoby niezainteresowane proszone są o opuszczenie strony :]

♂ + ♂ = ♥

Opowiadania są moją własnością i nie życzę sobie by ktoś je kopiował i/lub zamieszczał na innych stronach bez mojego pozwolenia. Wszystkie postacie, które nie należą do żadnego kanonu są wytworem mojej wyobraźni i zabraniam ich kopiowania.

Łączna liczba wyświetleń

środa, 4 lipca 2012

Próba Miłości - Rozdział 13



Wybaczcie, że tak długo to zajęło, ale powoli zaczynam wracać do pisania ;] Nie udało mi się jeszcze przykuć Wena w moim pokoju... na razie prowadzimy rozmowy pokojowe. Oto kolejny rozdział, mam nadzieję, że nie pojawi się żaden błąd logiczny i niezgodność z dotychczasowym tekstem... jak coś zauważycie, dajcie szybko znać!

Enjoy 



-Pani Malfoy. Przyprowadziłam panicza Pottera – gdy tylko rozbrzmiały te słowa, skrzatka ukłoniła się głęboko, po czym zniknęła.

Harry stał parę metrów od drzwi. Czuł się jakby coś go sparaliżowało. Starając się uniknąć spojrzenia na kobietę, ostrożnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Wydawało się ogromne. Po obu stronach, ciągnęły się rzędy regałów, pełnych książek. Naprzeciwko niego, przed wielkim oknem ukazującym fragment, zadbanego ogrodu, było kilka wygodnych foteli i sof, a przy każdym z tych mebli stał mały drewniany stoliczek. Znajdowały się na nich lampiony i świece, umożliwiające czytanie po zmierzchu. Podłoga była wykonana z ciemnego drewna, jednak w miejscu przeznaczonym na czytanie, pokrywał ją ciemnozielony dywan.

-Harry, mam nadzieję, że czujesz się lepiej -odezwała się kobieta. -Chodź, pokażę ci regały, na których znajdziesz ciekawe książki, zarówno o magicznych ciążach, jak i tych zwykłych.

Przez chwilę przypatrywała się zielonookiemu, po czym z gracją skierowała się w odpowiednią stronę. Zaciekawiony Harry, przezwyciężył wewnętrzną obawę i podążył za nią, przechodząc koło przeróżnych ksiąg i poradników.

-Możesz korzystać z książek znajdujących się na dwóch pierwszych regałach od wejścia. To co teraz zapewne interesuje cię najbardziej, znajduje się w tym miejscy – mówiąc to wskazała na odpowiednią półkę. -Gdy już coś wybierzesz, wróć w okolice drzwi i się rozgość. Gdybyś czegoś potrzebował to wezwij skrzata. Za jakiś czas ktoś na pewno dołączy do ciebie, ale nie powinieneś się tym przejmować.

Przed wyjściem z pomieszczenia, kobieta jeszcze raz przyjrzała się uważnie chłopakowi. Cienie pod oczami, wyraźnie odznaczały się na tle niezdrowo jasnej skóry. Ubranie, które dla niego przeznaczyli, wisiało na jego chudym ciele, sprawiając, że wydawał się jeszcze bardziej bezbronny i kruchy. Instynkt macierzyński, uśpiony od kilku lat, znów dał o sobie znać i kobieta chciała podejść do zielonookiego i go przytulić. Wiedziała, że nie powinna tego robić w takiej sytuacji, a szczególnie w tym momencie, więc rzuciła w jego stronę ostatnie zatroskane spojrzenie, po czym zniknęła za drzwiami.

Harry niepewnie zaczął przeglądać regał z książkami. Chciał dowiedzieć się czegoś o tej całej magicznej ciąży, jednak sam nie wiedział czego może się spodziewać i obawiał się tego. Jeszcze kilka dni temu, nigdy by nie przypuszczał, że mężczyzna może być w ciąży. Było to tak absurdalne, że sam nie miał pojęcia, co o tym wszystkim myśleć.

Drżącą ręka wyciągnął kilka przypadkowych tomów z regału i uginając się pod ich ciężarem, ruszył w stronę foteli. Wybrał jeden z nich, który wydawał mu się najwygodniejszy oraz najbardziej bezpieczny i usiadł na nim, odkładając książki na pobliski stoliczek. Był zwrócony przodem do wejścia, a za jego plecami znajdowała się tylko ściana. Jeżeli odwrócił głowę w lewo, to miał doskonały widok na ogród. Podciągnął nogi do góry i już po chwili zagłębił się w lekturze.

Po przejrzeniu trzech książek i przeczytaniu najbardziej interesujących fragmentów, odchylił głowę do tyłu i zamykając oczy, pogrążył się w rozmyślaniach. Wiele nowych informacji, wirowało mu w głowie i potrzebował chwili, by to wszystko jakoś uporządkować.

Magiczna ciąża jest bardzo rzadko rejestrowanym zjawiskiem. U par heteroseksualnych nie różni się niemalże niczym od zwykłej ciąży, dlatego często jest ona nie zauważana. Pozwala ona jednak na posiadanie potomstwa przez związki homoseksualne. Najważniejszym warunkiem potrzebnym do jej zaistnienia, jest duży poziom zdolności magicznej. Nie chodzi tu tylko o wykształcenie, znacznie bardziej ceniona jest sama moc czarodzieja. Można z tego łatwo wywnioskować, że tylko potężny mag ma możliwość zajścia w Magiczną ciąże.

Dalej były wypisane najbardziej popularne przykłady magicznych ciąż. Autor ostrzegał o zagrożeniu, towarzyszącemu przypadkom, gdy nosiciel nie posiada małżonka, przytoczył przypadki, w których inni magowie bili się z partnerem nosiciela o prawo do zawarcia związku małżeńskiego, w celu pozyskania wysoko-magicznego potomka.

W następnej książce zaprezentowano podział magicznych ciąż i to jak wpływają one na czarodzieja będącego „matką”.

Zaobserwowano dwa typy zachowań magii u nosicieli. W pierwszym przypadku występują, nagłe wybuchy magii, towarzyszące silnym emocjom. Niekontrolowane zrywy w momentach, gdy na przykład kubek z wodą znajduje się poza zasięgiem, zostaje on wtedy przywołany magią bezróżdżkową i niewerbalną. Natomiast drugą reakcją czarodzieja na ciąże może być, niemalże całkowity zanik zdolności magicznych. Oczywiście trwa on tylko do czasu rozwiązania, jednak nosiciel jest wtedy całkowicie pozbawiony, możliwości ewentualnej obrony. Specjaliści zaobserwowali, że w tym przypadku występuje wyczerpanie magiczne. Nie wiadomo do końca czym jest ono spowodowane, skoro czarodziej z niej nie korzysta. Zaleca się uważne obserwowanie poziomu mocy i ewentualną terapię wzmacniającą, w celu uniknięcia zagrożenia życia nosiciela i płodu.

Kilka książek później, natrafił na informacje dotyczące porodu. Dopiero po ich przeczytaniu zrozumiał, dlaczego Snape chciał wiedzieć kto jest ojcem dziecka. Zastanawiał się co by zrobił, gdyby to był któryś ze śmierciożerców.

Nie chcąc zagłębiać się dalej we wspomnieniach, przyprawiających go o mdłości i dreszcze, powrócił myślami do zdobytych informacji.

Poród może przebiegać na kilka sposobów. U kobiet oczywiście preferowana jest metoda naturalna, jednak u mężczyzn wymagana jest ingerencja osób trzecich. Najbardziej popularne jest tak zwane cesarskie cięcie, wykonywane przez doświadczonego magomedyka. Podczas porodu, niemalże konieczna jest obecność drugiego partnera. Ilość magii potrzebnej do prawidłowego rozwoju dziecka jest bardzo duża i może ona wyczerpać nosiciela, dlatego w momencie rozwiązania, pożądana jest obecność drugiego rodzica i kontakt fizyczny między partnerami. Ma on umożliwić przepływ mocy, potrzebnej do narodzin.

Ułożył się wygodniej na fotelu i zaczął odpływać do krainy snu. Czuł się wyczerpany i stwierdził, że mała drzemka nikomu nie zaszkodzi. Zasnął, niemal natychmiast przenosząc się do miejsca, którego bał się najbardziej. Klęczał nagi na środku sali tronowej Voldemorta. Dookoła stało kilkunastu śmierciożerców. Wszyscy zamaskowani i napaleni na jego kruche ciało. Nagle obraz zafalował i w następnej chwili poczuł jak ktoś brutalnie porusza się w jego ciele. Chciał krzyknąć, zawołać kogoś, kto by mu pomógł, lecz okazało się, że nie mógł wydobyć z siebie głosu. Oddychał spazmatycznie, szarpał się, starając uciec z dala od źródła bólu. Jednak nic nie pomagało.

Czuł, że napastnik zbliża się do końca. Jego ruchy stały się jeszcze bardziej chaotyczne i bolesne. Nagle na jego szyi zacisnęła się dłoń, pozbawiająca go dostępu do powietrza. Otworzył szeroko oczy i zaczął drapać dłonie śmierciożercy. Przed oczami zaczęły mu migać czarne plamki. Jego ciało stawało się coraz cięższe. Już myślał, że właśnie straci przytomność, gdy poczuł uścisk na ramieniu.

Poderwał się na fotelu i rozszerzonymi ze strachu oczami, rozejrzał dookoła. Przed nim stał Draco Malfoy, jego mina nie wyrażała żadnych uczuć, jednak oczy bacznie go obserwowały. Przerażony zielonooki starał się odsunąć jak najdalej, jednak powstrzymało go oparcie fotela. Serce biło mu tak szybko, jakby chciało opuścić jego ciało. Z trudem łapał oddech.

Blondyn złapał go za rękę, mówiąc coś do niego, lecz Harry nie potrafił się na tym skupić. Starał się opanować drżenie, jednocześnie usiłując wyrwać dłoń z uścisku, który wpędzał go w jeszcze większą panikę. Unikając kontaktu wzrokowego z Malfoy'em, szarpał ręką, spazmatycznie oddychając.

-Puść... -wyszeptał bezsilnie.

Blondyn z oszołomieniem patrzył na zrezygnowaną twarz chłopaka, który trząsł się ze strachu. Początkowo myślał, że uda mu się doprowadzić go do porządku poprzez rozmowę i złapał go za rękę chcąc zwrócić na siebie uwagę. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji. Chociaż w głębi duszy wiedział, że powinien to przewidzieć. Jego szkolny rywal dopiero co wybudził się z jakiegoś koszmaru i na pewno jeszcze się nie pozbierał po pojmaniu przez Czarnego Pana.

Z opóźnieniem rozluźnił uścisk i pozwolił na to, by zielonooki zabrał rękę.

Harry natychmiast skierował dłoń do szyi i zaczął masować bolące miejsce. Miał wrażenie, jakby naprawdę, ktoś przed chwila go dusił. Nadal przed oczami miał obraz, wykrzywionych zwierzęcym pożądaniem twarzy. Druga ręka bezwiednie skierowała się do brzucha i też zaczęła wykonywać okrężne ruchy.

Parę minut później, udało mu się uspokoić oddech i oszalałe serce. Westchnął z ulgi i dopiero teraz skierował swój wzrok w stronę Malfoy'a. Siedział on na przeciwległym fotelu, czytając księgę, którą trzymał na kolanach. Harry mógłby przysiąc, że chwile wcześniej czuł na sobie jego wzrok, jednak nie próbował tego analizować. Był wdzięczny za to, że nie jest teraz obserwowany, czuł się zawstydzony swoją wcześniejszą reakcją i nie wiedział jak ma się teraz zachować. Po krótkim zastanowieniu, postanowił udawać, że nic takiego nie miało miejsca.

Poruszył się nerwowo, gdy krępująca cisza trwała nadal, a blondyn nie wyglądał na kogoś kto rozpocznie rozmowę. Harry teraz potrzebował właśnie tego, możliwości porozmawiania z kimś na błahe tematy i spędzenia czasu w czyimś towarzystwie. Bał się przebywać samotnie w pomieszczeniu, jednocześnie nadal obawiając się zachowania innych osób. Zaczął podejrzewać, że popadł w paranoję, gdyż wszędzie dostrzegał zagrożenie i podstęp. Nie chcąc się zagłębiać w te myśli, powiedział to, co jako pierwsze przyszło mu na myśl.

-Co robisz?

-Czytam -odpowiedział Malfoy, maskując zaskoczenie drwiną, wyczuwalną w jego głosie. Nie spodziewał się, że zielonooki sam rozpocznie rozmowę.

Harry prychnął w duchu, jednak na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

-To wiem -odparł, uśmiechając się jeszcze szerzej. -Co czytasz?

Przez chwilę, blondyn wydawał się zirytowany takimi pytaniami, lecz później Harry dostrzegł drgania kącików jego ust i zdał sobie sprawę, że jego szkolnemu rywalowi, także podoba się taka rozmowa.

-Wątpię, żeby cię to zainteresowało. Medycyna -powiedział, jednocześnie pokazując okładkę zielonookiemu.

Harry uniósł brew w geście zdziwienia i zastygł pogrążając się we wspomnieniach. Znów zaczął gładzić swój brzuch, On interesował się medycyną. Pamiętał jak mięśnie Jego twarzy układały się w skupieniu, gdy pochłaniał kolejną książkę poświęconą tej dziedzinie. Wieczorami wylegiwali się na kanapie, każdy z własną książką, On o medycynie, a Harry na przykład o oklumencji. Nie chcąc dłużej o tym rozmyślać, spojrzał ponownie na blondyna i zadał kolejne pytanie, starając się podtrzymać rozmowę, chociaż nie ukrywał przed sobą, że jest autentycznie zainteresowany..

-A dokładnie to... o czym jest ta książka?

Draco ponownie spojrzał na swojego rówieśnika, tym razem nawet nie kryjąc zaskoczenia. Przez chwilę obserwował zielonookiego, zastanawiając się nad tym, dlaczego chce on o tym rozmawiać. Dlaczego w ogóle chce z nim rozmawiać. W szkole wymieniali się tylko wyzwiskami i rzucali na siebie różne przekleństwa, nigdy nie rozmawiali na zwykłe tematy.

-Możesz się zdziwić ale ta książka jest o onkologii – odparł.

Następne dwie godziny spędzili, rozmawiając na przeróżne tematy. Harry dowiedział się, że blondyn studiuje magomedycynę. Aktualnie zajmował się projektem łączenia metod leczniczych czarodziei i mugoli. Zielonooki był tym tak zaskoczony, że swoją miną doprowadził Malfoy'a do szczerego uśmiechu. Nie spodziewał się tego po chłopaku. Parę lat wcześniej, nigdy by nie przypuszczał, że jego szkolny rywal będzie studiował medycynę i w dodatku połączaną z sposobem leczenia mugoli.

Z drugiej strony Draco doszedł do wniosku, że z Potterem da się normalnie porozmawiać i, że gryfon ma rozległą wiedzę na bardzo wile tematów. Gdy zauważył ile czasu upłynęło od jego przybycia do biblioteki, podniósł się powoli z fotela i zwrócił w stronę towarzysza rozmowy.

-Czas na obiad. Mam nadzieję, że zjesz z nami w jadalni. -Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu, jednak w jego oczach zamigotały wesołe iskierki. Po tym jak Harry kiwnął niepewnie głową na zgodę i wstał ze swojego miejsca, skierowali się razem na posiłek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy