Ostrzeżenie!

Na blogu zamieszczane są opowiadania o związkach męsko-męskich. Włącznie z graficznym opisem stosunków i tortur. Osoby niezainteresowane proszone są o opuszczenie strony :]

♂ + ♂ = ♥

Opowiadania są moją własnością i nie życzę sobie by ktoś je kopiował i/lub zamieszczał na innych stronach bez mojego pozwolenia. Wszystkie postacie, które nie należą do żadnego kanonu są wytworem mojej wyobraźni i zabraniam ich kopiowania.

Łączna liczba wyświetleń

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harry Potter Malfoy Snape. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harry Potter Malfoy Snape. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 kwietnia 2012

Próba Miłości - Rozdział 11

Asai - wystrój już nie różowy ale mam nadzieję, że się i tak podoba, bo mi zielony o wiele bardziej przypada do gustu niż różowy ;p Na partnera Harrego jeszcze trochę trzeba poczekać... pomęczę was przez kilka rozdziałów.

Enjoy!

                                                                         


W pomieszczeniu panowała cisza. Każdy był pogrążony we własnych rozmyślaniach. Nowa sytuacja wstrząsnęła nimi dogłębnie. Mistrz Eliksirów zastanawiał się nad tym, gdzie ukrywał się Potter przez ubiegłe dwa lata. Wyparował z magicznego świata i żaden z jego przyjaciół nie miał z nim kontaktu. Narcyza była ciekawa kto jest drugim ojcem dziecka. Lucjusz Malfoy zastanawiał się nad tym co zrobić dalej. Postanowił przedyskutować to później z Severusem. Natomiast Draco miał pustkę w głowie, jeszcze do niego nie dotarło to, że jego szkolny rywal znajduje się w jego domu, na dodatek w ciąży. Studiował magomedycynę i czytał o tych niezwykle rzadkich przypadkach, jednak nigdy nie podejrzewał, że będzie miał z tym do czynienia.

Tym razem to Narcyza pierwsza zabrała głos.

-Harry, jesteś głodny? Zapewne dawno nie jadłeś porządnego posiłku, a porozmawiać możemy później.

Chłopak niepewnie spojrzał na kobietę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z głodu, który do tej pory był zagłuszony jego wyczerpaniem i nowymi informacjami, zaprzątającymi jego głowę. Zastanawiał się jednak czy wolno mu prosić o jedzenie. Ostatnie przeżycia odblokowały wspomnienia z czasu, który spędzał u Dursley'ów i pamiętał, że za jakikolwiek przejaw pragnienia czy głodu, zawsze był karany. Jednak przecież to ona zaproponowała mi jedzenie -pod szeptał cichy głosik.

W odpowiedzi jedynie skinął głową.

Kobieta odsunęła się od jego posłania i już po chwili powróciła z tacą. Harry usiadł wyżej na łóżku i spojrzał niepewnie na jedzenie. Niby odczuwał głód, jednak teraz pojawiły się też lekkie mdłości. Nie wiedział dlaczego i postanowił je zignorować. Nie jadł niczego od długiego czasu i sam już nie wiedział, jak mu się udało to przeżyć. Niepewnie sięgnął po łyżkę i nabrał na nią małą ilość zupy. Ręka mu się trzęsła, jednak udało mu się nie rozlać i już po chwili ciepły płyn spływał do jego żołądka.

Usłyszał jakiś hałas, więc podniósł głowę do góry i zauważył jak mężczyźni opuszczają pomieszczenie. Zdziwiony spojrzał na kobietę, która w odpowiedzi delikatnie się uśmiechnęła.

-Tak jak mówiłam, teraz spokojnie zjesz posiłek i się umyjesz, a dopiero później będziemy kontynuować rozmowę. Musisz o siebie dbać- no teraz już nie tylko o siebie.

Harry odwzajemnił jej uśmiech i nabrał kolejną łyżkę. Po parunastu minutach udało mu się zjeść połowę przygotowanej potrawy. Odsunął od siebie tacę, cicho dziękując. Kątem oka spojrzał na kobietę. Nie wiedział, co teraz zrobić, może miał posprzątać... Obiekt jego niezdecydowania zniknął sprzed jego oczu, a gdy odwrócił się w stronę matki Malfoy'a, zauważył jak chowa różdżkę.

-Dobrze, później będziesz mógł zjeść coś jeszcze. Pamiętaj jak będziesz głodny to mów. -Mówiąc to, podniosła się z krzesła. - Teraz może się wykąpiesz?

Zielonooki skinął głową i ostrożnie wstał z łóżka. Nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami i przed upadkiem, uratowało go ramię kobiety. Po chwili doszedł do siebie i przestraszony spuścił głowę w dół.

-Przepraszam...

-Nic się nie stało. Takie rzeczy się zdarzają, gdy organizm jest wyczerpany. Dlatego musisz teraz dużo jeść i pić, by zyskać jak najwięcej sił.

Łazienka do której weszli była pomieszczeniem, niemalże całym w błękitnym kolorze. Znajdowała się tam średniej wielkości wanna, sedes i umywalka na dużym marmurowym blacie. Dookoła było dużo świec i świeczników, dzięki którym w pokoju było ciepło i jasno. Kobieta machnięciem różdżki odkręciła kran, z którego zaczęła lecieć perfumowana woda. Doprowadziła Harrego do wanny i odwróciła się w stronę szafek, w których zaczęła czegoś szukać.

Parę minut później, gdy woda przestała lecieć, zielonooki zaczął się denerwować. Nie chciał rozbierać się przy kobiecie, a ta nadal nie wychodziła z pomieszczenia. Zerkał niepewnie to na nią, to na wannę, zastanawiając się co zrobić.

-Poradzisz już sobie, czy mam wyjść? - Zapytała Narcyza dostrzegłszy zmieszanie chłopaka.

-Poradzę... - odpowiedział niepewnie.

-Dobrze. Koło umywalki leżą czyste ubrania, jak się umyjesz to się w nie ubierz i wróć do pokoju. Będe tam na ciebie czekać, więc jak będziesz czegoś potrzebował to wołaj.

-Dobrze... dziękuję – dodał cicho.

Kobieta uśmiechnęła się i opuściła pomieszczenie. Harry ostrożnie zdjął z siebie ubranie i wszedł do wanny. Ciepła woda działała na niego odprężająco i już po chwili na jego usta wypłynął delikatny uśmiech. Sięgnął po gąbkę i mydło, już po chwili metodycznie mył swoje ciało, pogrążając się w rozmyślaniach. Zastanawiał się, dlaczego go tak dobrze traktują. Wyleczyli jego rany, nakarmili, a teraz jeszcze pozwolili mu się wykąpać. W tej sytuacji czuł się niepewnie, nadal nie wiedział co planują Malfoy'owie i nie mógł być pewny czy za jakiś czas nie oddadzą go Voldemortowi. Była jeszcze kwestia dziecka. Cieszył się, że będzie miał dziecko z osobą, którą kocha, jednak budziło to też w nim niepokój. Nie był pewny jak zareaguje na to wszystko jego partner. Miał wrażenie jakby przesiąkł brudem, ręce, które z początku omijały dolne strefy jego ciała, teraz zaczęły je szorować.

Chciał pozbyć się tego brudu, jednak był on bardziej psychiczny. Mimo iż jego ciało było już czyste, to on ciągle czuł go na sobie. Ręce zaczęły mu się trząść i po chwili z jego gardła wyrwał się cichy, stłumiony szloch. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że ciągle widnieją na nim pozostałości po gwałtach.

Wstał dopiero wtedy, gdy woda zaczęła robić się zimna. Wytarł się puszystym ręcznikiem i omijając spojrzeniem wielkie lustro, sięgnął po czyste ubrania. Przed wyjściem z łazienki, wziął głęboki oddech, który wcale go nie uspokoił.

Narcyza Malfoy podniosła się z krzesła, gdy tylko usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciła się w jego stronę i delikatnie uśmiechnęła.

-Chodź. Zaprowadzę cię do salonu, tam na spokojnie będziemy mogli porozmawiać.

Harry niepewnie ruszył za kobietą. Szli długim korytarzem. Na ścianach wisiało pełno portretów, które z zaciekawieniem przyglądały się nowej osobie. Chłopak czując na sobie ich wzrok, przyśpieszył i teraz szedł bardzo blisko kobiety. Po paru minutach weszli do dużego, przytulnego pokoju, w którym czekali już na nich mężczyźni. Narcyza poprowadziła zielonookiego do dużego fotela, a sama usiadła na sofie, niedaleko swojego syna.

Przez jakiś czas, nikt się nie odzywał. Starsi jeszcze raz, zastanawiali się nad tym jak przeprowadzić rozmowę. Harry skulił się w sobie, wpatrując w swoje splecione dłonie.

-Potter – zaczął Mistrz Eliksirów. - Jesteś pewien, że osiem tygodni temu nie byłeś jeszcze złapany, to może pamiętasz już ile czasu spędziłeś u Voldemorta?

-Nie wiem, proszę pana – odpowiedział nie podnosząc głowy. - Z trzy, może cztery tygodnie. - Dodał po chwili zastanowienia.

-Dobrze, to wystarczy. Możesz nam teraz powiedzieć, gdzie się ukrywałeś przez ponad dwa lata?

Harry natychmiast zaprzeczył głową. Nie mógł im tego zdradzić, nie wiedział jeszcze co planują z nim zrobić, a w mieszkaniu nadal może być jego partner. Nie chciał go narażać na niebezpieczeństwo.

-Harry -powiedział z trudem Snape. - Chcemy ci pomóc. Nie mamy zamiaru odsyłać cię do Voldemorta, dlatego musimy znaleźć dla ciebie dobrą kryjówkę.

Nie miał pojęcia, czy może im zaufać. Niby Snape nie był już śmierciożercą i nawet udało mu się zablokować Mroczny Znak, jednak nadal pozostawała kwestia rodziny Malfoy'ów. Oni w każdej chwili mogli nakierować na niego Czarnego Pana.

-Potter – po raz pierwszy odezwał się Draco, trafnie odczytując wahanie chłopaka. - Nie stoimy po żadnej stronie. Voldemort i Dumbledore są parszywymi manipulantami i dbamy tylko o swoje interesy. Tym razem chcemy ci pomóc, więc nie utrudniaj sytuacji i zdecyduj się, czy chcesz współpracować, czy wrócić do lochów śmierciożerców.

Dorośli w pomieszczeniu spojrzeli z naganą w stronę młodego Malfoy'a. Wcześniej ustalili, że poczekają z taką deklaracja dłużej, bo nie wiedzieli jak zareaguje na to roztrzęsiony chłopak. Harry natomiast ucieszył się z tego, że Draco wyłożył sprawę jasno. Zgadzał się z nim w sprawie Dumbledora, to właśnie przez tego starca nie cierpiał, gdy ktoś planuje jego życie, za jego plecami.

-Dzięki fretko... - powiedział delikatnie się uśmiechając. -Ale na razie i tak nie powiem, gdzie się ukrywałem. Jeżeli to, co powiedziałeś jest prawdą to oczywiście będę z wami współpracował. Po prostu nie mogę wam jeszcze tego powiedzieć – ostatnie zdanie miało błagalny ton.

-Dobrze. Na razie możesz zachować tę informację, musisz jednak wiedzieć, że nie mamy dużo czasu. Za kilka tygodni Czarny Pan się o ciebie upomni i nie będziesz miał wtedy szans na ucieczkę – Powiedział Snape.

Harry w odpowiedzi, skinął delikatnie głową.

-Będziesz musiał także. skontaktować się z drugim ojcem dziecka. Jeżeli to był tylko jednorazowy wyskok, to od ciebie będzie zależało ile chcesz mu wyjawić. Konieczne będzie uświadomienie go odnośnie możliwości zajścia w ciąże, skoro ty tego nie wiedziałeś, to on pewnie też nie. Najlepiej by było, gdybyś napisał do niego niedługo, musimy rozważyć wszystkie możliwe rozwiązania.

-Dobrze... -odpowiedział niepewnie Harry, pogrążając się w rozmyślaniach. Obawiał się reakcji swojego partnera. Nie miał pojęcia co mógłby napisać w tym liście. Cześć! Dawno się nie widzieliśmy. Wiesz porwał mnie Czarny Pan, ale to nie ważne bo jestem w ciąży ? To nie miało żadnego sensu. Jak miał przekazać osobie, którą kochał, że pomimo oczywistej przeszkody w postaci biologicznych uwarunkowań, jest w ciąży.

Rozmowa w pomieszczeniu zeszła na inny temat. Powieki zaczęły mu ciążyć i już po chwili całkowicie zakryły jego zielone oczy. Balansując na krawędzi jawy i snu, słyszał jedynie fragmenty wypowiedzi. Zmęczony umysł miał problemy z kojarzeniem faktów, jednak udało mu się wywnioskować, że rozmowa dotyczy zablokowania Mrocznego Znaku Lucjusza Malfoy'a.

Czując ciepło promieniujące z rozpalonego kominka, chłopak powoli osuwał się w objęcia Morfeusza. Zwinął się w kłębek, wciągając nogi na fotel. Już po chwili spał z lekkim uśmiechem na ustach, obejmując ramieniem swój brzuch. Jego sen jednak nie był do końca spokojny, o czym świadczył wyraz zdenerwowania, pojawiający się co jakiś czas na jego zmęczonej twarzy.

niedziela, 18 marca 2012

Próba Miłości - Rozdział 9

Wklejam szybko bez nawet najmniejszej korekty więc jeśli zobaczycie gdzieś błąd dajcie znać!

Enjoy! 

                                                                                   

Wszystkie osoby znajdujące się w pomieszczeniu, skierowały swój wzrok na zmaltretowane ciało chłopaka. Byli zszokowani tym co powiedział im Mistrz Eliksirow. Nie mogli uwierzyć w to, że tak drobne ciało nosi w sobie drugie życie.

Po opatrzeniu reszty ran i rzuceniu zaklęcia monitorującego, czwórka czarodziejów opuściła pomieszczenie. Postanowili przedyskutować sytuację w salonie, przy filiżance herbaty lub szklance czegoś mocniejszego.

Trzy godziny później, gdy eliksir bezsennego snu przestał działać, Harry zaczął się wybudzać. Nie docierały do niego żadne dźwięki i przez jedną okropną chwilę myślał, że nadal znajduje się w lochu Voldemorta. Przerażony otworzył oczy, obawiając się tego, że ostatnie wydarzenia były snem. Tak naprawdę nie pamiętał wydarzeń z poprzedniego dnia, wiedział tylko, że wczoraj śmierciożercy dali mu spokój i przespał całą noc bez koszmarów. A może to nie była noc, tylko dzień? Znów stracił poczucie czasu.

Uspokajając oddech rozejrzał się po pomieszczeniu, jednak nie udało mu się znaleźć okna, ani zegarka. Opadł z powrotem na łóżko, podkurczając nogi do klatki piersiowej. Nowy niepokój zaczął się rodzić w jego wnętrzu. Jeżeli nie był w posiadłości Czarnego Pana, to gdzie indziej? Czyżby ktoś go stamtąd uratował? Rozmyślania przerwał odgłos zbliżających się kroków.

Zielonookiego znów opanowało przerażenie. Może to po prostu kolejna gra Voldemorta? Dać mi złudną nadzieję i powrócić by wszystko zniszczyć. Oplótł ramionami, nogi, trzęsące dłonie zaciskając na łokciach. Zrobiło mu się strasznie zimno, miał wrażenie jakby ktoś wyrzucił go w środku zimy na dwór. To porównanie skierowało jego umysł do wspomnienia z jego życia zanim dowiedział się, że jest czarodziejem. Wuj Vernon wyrzucił go w mroźny dzień na dwór, tylko dlatego, że przyjaciele Dudley'a przychodzili i nie chcieli by im przeszkadzał swoją obecnością. Co samo w sobie było absurdem, bo przez całe dnie, albo pracował, albo był zamykany w komórce.

Pogrążony w nieprzyjemnych wspomnieniach, nie zauważył przybycia czwórki czarodziejów. Snape podszedł do jego łóżka i rzucił kilka zaklęć diagnozujących. Zmarszczył brwi w zamyśleniu i po chwili wyciągnął dłoń by dotknąć czoła nastolatka. Nie było rozgrzane, więc wykluczył gorączkę. W pomieszczeniu utrzymywano odpowiednią temperaturę, jednak chłopak był zmarznięty.

-Podajcie jeszcze jeden koc – rzucił przez ramię. O dziwo, to Draco jako pierwszy skierował się do szafki, zapominając nawet o możliwości użycia czaru.

Mistrz Eliksirów przykrył zielonookiego dodatkowym materiałem. Chłopak drgnął wyczuwając dotyk innej osoby i niepewnie otworzył oczy. To co ujrzał wytrąciło go z równowagi. Postrach wszystkich uczniów Hogwartu, w zamyśleniu pochylał się nad jego łóżkiem. Wciągnął głęboko powietrze, automatycznie odsuwając się od mężczyzny. Serce omal nie wyskoczyło mu z klatki piersiowej, gdy dobiegł do niego głos Snape'a.

-Uspokój się dzieciaku. Musimy porozmawiać.

Harry zastanawiał się, czy nie jest to może kolejny objaw niedożywienia. To nie może dziać się naprawdę, to musi być halucynacja. Próbował sobie wmówić. Pamiętał, że Snape przestał być szpiegiem już jakiś czas temu, więc gdzie on był jak nie w kolejnym lochu Voldemorta. Wszystko mu się mieszało i od intensywnego myślenia zaczęła go boleć głowa.

Jego uwagę zwróciło, poruszenie się mężczyzny. Spojrzał na niego wystraszonymi oczami, jednak ten przywołał tylko do siebie krzesło i usiadł na nim tak, że mógł utrzymywać z nim kontakt.

Zielonooki powoli się uspokajał. Stwierdził, że jeżeli do tej pory nie zrobili mu krzywdy, to może trochę posłuchać, w końcu chodziło tylko o jakąś rozmowę. Poprawił koce, okrywając się nimi aż po samą szyję i spojrzał w stronę Sanpe'a. Nie był gotowy jeszcze na kontakt wzrokowy, jednak stwierdził, że obserwowanie jego rąk będzie dobrym zajęciem.

Mężczyzna wyczuwając gotowość Harrego do rozmowy, zadał jedno z pytań, które ustalił z innymi podczas ich wcześniejszej rozmowy.

-Pot... Harry. Powiedz, od kiedy znajdowałeś się w posiadłościach Czarnego Pana?

Chłopak zatrząsł się na to pytanie. Najokrutniejsze sceny minionych tygodni przemknęły mu przed oczami. Przypomniał sobie także, że gdyby tamtego dnia użył zaklęcia kamuflażu to prawdopodobnie, nic z tych rzeczy, by się nie wydarzyło. Zmusił się do powrócenia, do pytania. Odetchnął głęboko i starał się znaleźć odpowiedź. Ile był tam przetrzymywany?

-Nie... khm... nie wiem – wychrypiał, dawno nienawadniane gardło dało o sobie znać. - To ważne? - zapytał, mając nadzieję, że Snape nie będzie drążył tego tematu. Nie był jeszcze gotowy na rozmawianie o tym, co się wydarzyło od czasu porwania.

-Muszę z tobą porozmawiać o bardzo delikatnej sprawie i lepiej by było, gdybyśmy wiedzieli przynajmniej orientacyjnie, ile czasu spędziłeś w niewoli – odparł czarnowłosy mężczyzna, zadziwiająco łagodnie, jak na jego zwyczajne zachowanie.

-Powiedz mi, co wiesz o magicznych ciążach – kontynuował, gdy chłopak się nie odezwał.

„Magicznych ciążach” ? A co to ma w ogóle wspólnego z przetrzymywaniem przez Voldemorta? Harry zaczął się zastanawiać, czy to wszystko nie jest kolejnym przewidzeniem. Mężczyzna, który nienawidził go od samego początku ich znajomości, zwraca się do niego po imieniu i wypytuje go o rzeczy, które nie są ze sobą nawet powiązane. Spojrzał pytającym wzrokiem w stronę Snape'a, bojąc się przyznać do swojej niewiedzy. Nawet jeżeli to wszystko działo się naprawdę, to nie mógł być pewny jak zareaguje czarnowłosy.

-Jak zwykle nic nie wiesz Potter – warknął, jednak od razu się uspokoił widząc lęk w zielonych oczach. - Spokojnie. Miałem po prostu nadzieję, że nie będę musiał ci wszystkiego tłumaczyć. -Usiadł wygodniej na krześle i zaczął mówić. - Widzisz, magiczna ciąża różni się od tej mugolskiej. Jest to bardzo rzadko spotykane zjawisko, lecz w świecie czarodziejów, nawet pary homoseksualne mogą mieć dzieci. Jednak konieczne jest spełnienie najważniejszego warunku. Jeden z partnerów musi być, bardzo silny magicznie i to on będzie nosił dziecko. Jest to spowodowane tym, że do utrzymania i prawidłowego rozwoju płodu, potrzebna jest magia rodzica, wspomagająca, nieprzystosowane ciało podczas ciąży.

Harry miał kompletny mętlik w głowie. Nurtowało go to, dlaczego Snape mu o tym mówi. Czyżby odczuł nagłą potrzebę, edukowania Złotego Chłopca z zakresu wychowania seksualnego u czarodziejów. Patrzył z niedowierzaniem na starszego mężczyznę, jednak nie było to spowodowane wyłącznie tym co usłyszał, owszem zdziwiło go to, jednak już jakiś czas temu stwierdził, że jeśli chodzi o magię, to nie ma rzeczy niemożliwych. Bardziej wytrąciło go z równowagi to, kto do niego o tym mówił. Dopiero teraz dotarło do niego, że Naczelny Postrach Hogwartu siedzi przy jego łóżku i mówi mu o jakichś „magicznych ciążach”.

-Wiesz dlaczego o tym mówię? -Zapytał. Lecz gdy nie otrzymał odpowiedzi, sapnął zniecierpliwiony, lecz spokojnie dalej kontynuował. -Czy zauważyłeś, że od jakiegoś czasu, gładzisz ręką swój brzuch?

Zielonooki zaskoczony spojrzał w dół. Po chwili powrócił spojrzeniem do mężczyzny i niepewnie zaprzeczył głową, nie przestając jednak wykonywać, okrężnych ruchów dłonią.

  • To będzie trudniejsze niż myślałem. -Mruknął do siebie. - Miewałeś ostatnio mdłości?

Harry nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie. Czy miał mdłości? Oczywiście. Przez ostatnie parę tygodni, niemalże ciągle wymiotował, jednak nie wiedział co to może mieć wspólnego z tematem. Po tym co robili mu śmierciożercy, każdy miałby problemy z żołądkiem. Przed oczami zobaczył jedno ze wspomnień z Sali Tronowej Voldemorta. Zrobiło mus się słabo i wyraźnie pobladł.

-Hm... może to nie było dobre pytanie – powiedział cicho Snape, domyślając się przyczyny takiej reakcji chłopaka. -Jak zachowywała się twoja magia? Doświadczyłeś niekontrolowanych wybuchów, albo jej osłabienia?

To pytanie zmusiło chłopaka, do dłuższego zastanowienia się. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz używał czarów. Żył ukrywając się w świecie zwykłych ludzi, co samo w sobie ograniczało korzystanie z magii. Z czasem przestał nawet sięgać po różdżkę i nosił ją tylko do obrony. Podczas ucieczki przed porwaniem, rzucił kilka czarów, jednak jak teraz się nad tym zastanowił, to wydawały mu się one osłabione.

-Nie... ja nie wiem. -Zaczął niepewnie, unikając kontaktu wzrokowego. -Od dawna nie używam magii.

W pomieszczeniu rozległo się zdziwione sapnięcie. Młody arystokrata, nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Nie wyobrażał sobie świata bez magii, a Potter mówi o tym, jak o najzwyklejszej rzeczy. Ot tak, po prostu przestał z niej korzystać.

Harry, pogrążony w swoich myślach, nie zauważył poruszenia jakie wywołał wśród zebranych, swoją wypowiedzią. Znów zastanawiał się do czego dąży ta rozmowa. Robił się coraz bardziej senny, jednak niewiedza nie pozwalała mu zasnąć. Miał wrażenie, jakby znał odpowiedź, jednak nie mógł jej sobie przypomnieć. Zebrał się w sobie i uzbrojony w resztki odwagi zadał nurtujące go pytanie.

-Przepraszam... ale o co chodzi? Po co te wszystkie pytania?

Zielonookiego przeszedł dreszcz, gdy wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu spojrzeli na niego. Zakrył się jeszcze bardziej kocami i powrócił do obserwacji dłoni Mistrza Eliksirów.

-Będziesz miał dziecko, Potter. -Powiedział Snape, decydując się na prostą odpowiedź.
Niecierpliwiło go, to tłumaczenie i zadawanie pytań. Zauważył także, że chłopak zaczyna przysypiać, a nie chciał później zaczynać tej rozmowy od początku.

Zielonooki po raz pierwszy spojrzał w czarne oczy mężczyzny. Co on powiedział?! Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Zacisnął palce na materiale zakrywającym brzuch. Serce pracowało na najwyższych obrotach, a myśli kłębiły się w jego głowie. Zaczęło mu się robić duszno i miał wrażenie, jakby zaraz miał doznać ataku paniki. O dziwo, nie przeraził się tego, że jest w ciąży, tak jakby ta informacja tkwiła w nim, czekając, aż ją odkryje. Bardziej zaniepokoiła go czekająca go przyszłość. Jak ja sobie poradzę? Przecież nie wiem nic o wychowywaniu dzieci... Głupcze! Najpierw musisz przeżyć! To, że teraz masz spokój, nie znaczy, że w każdej chwili nie możesz zostać odesłany do Voldemorta!

-Potter! Uspokój się! - krzyknął Mistrz Eliksirów, zauważając panikę w oczach nastolatka.

Podniósł się z krzesła, sięgając po łagodniejszą wersję eliksiru uspokajającego. Nachylił się nad nastolatkiem, przygwożdżając jego ramię do posłania. Harry dopiero teraz zauważył poruszenie się Snape'a. Szarpnął się starając uciec od niechcianego dotyku, jednak jego próby spełzły na niczym. Zauważył fiolkę z eliksirem, zbliżającą się do jego ust i krzyknął nie wytrzymując napięcia.

-Nie! Zostaw! - Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. -Nie chcę....

-To ci pomoże, prześpisz kilka godzin i będziemy mogli spokojnie porozmawiać...

-Nie chcę... to zaszkodzi..!

Mistrz Eliksirów przez chwilę wpatrywał się ze zdziwieniem w twarz nastolatka. Nie tego się spodziewał. Chłopak szybko zaakceptował fakt ciąży i nawet obawiał się o zdrowie płodu. Widocznie wcześniejszy atak paniki, musiał mieć inną przyczynę.

-Nie zaszkodzi dziecku... - odpowiedział spokojnie, patrząc prosto w niedowierzające, zielone oczy. Po chwili wahania, chłopak uchylił drżące usta i pozwolił wlać w siebie eliksir, cały czas jednak obserwując twarz mężczyzny w poszukiwaniu cienia zdrady.

Chciał jeszcze o coś zapytać, lecz nie zdążył, szybko oddalając się w objęcia Morfeusza.

Obserwatorzy