Enjoy!
W pomieszczeniu panowała cisza. Każdy był pogrążony we własnych
rozmyślaniach. Nowa sytuacja wstrząsnęła nimi dogłębnie. Mistrz
Eliksirów zastanawiał się nad tym, gdzie ukrywał się Potter
przez ubiegłe dwa lata. Wyparował z magicznego świata i żaden z
jego przyjaciół nie miał z nim kontaktu. Narcyza była ciekawa kto
jest drugim ojcem dziecka. Lucjusz Malfoy zastanawiał się nad tym
co zrobić dalej. Postanowił przedyskutować to później z
Severusem. Natomiast Draco miał pustkę w głowie, jeszcze do niego
nie dotarło to, że jego szkolny rywal znajduje się w jego domu, na
dodatek w ciąży. Studiował magomedycynę i czytał o tych
niezwykle rzadkich przypadkach, jednak nigdy nie podejrzewał, że
będzie miał z tym do czynienia.
Tym razem to Narcyza pierwsza zabrała głos.
-Harry, jesteś głodny? Zapewne dawno nie jadłeś porządnego
posiłku, a porozmawiać możemy później.
Chłopak
niepewnie spojrzał na kobietę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z
głodu, który do tej pory był zagłuszony jego wyczerpaniem i
nowymi informacjami, zaprzątającymi jego głowę. Zastanawiał się
jednak czy wolno mu prosić o jedzenie. Ostatnie przeżycia
odblokowały wspomnienia z czasu, który spędzał u Dursley'ów i
pamiętał, że za jakikolwiek przejaw pragnienia czy głodu, zawsze
był karany. Jednak przecież to ona zaproponowała mi
jedzenie -pod szeptał cichy
głosik.
W odpowiedzi jedynie skinął głową.
Kobieta odsunęła się od jego posłania i już po chwili powróciła
z tacą. Harry usiadł wyżej na łóżku i spojrzał niepewnie na
jedzenie. Niby odczuwał głód, jednak teraz pojawiły się też
lekkie mdłości. Nie wiedział dlaczego i postanowił je zignorować.
Nie jadł niczego od długiego czasu i sam już nie wiedział, jak mu
się udało to przeżyć. Niepewnie sięgnął po łyżkę i nabrał
na nią małą ilość zupy. Ręka mu się trzęsła, jednak udało
mu się nie rozlać i już po chwili ciepły płyn spływał do jego
żołądka.
Usłyszał jakiś hałas, więc podniósł głowę do góry i
zauważył jak mężczyźni opuszczają pomieszczenie. Zdziwiony
spojrzał na kobietę, która w odpowiedzi delikatnie się
uśmiechnęła.
-Tak jak mówiłam, teraz spokojnie zjesz posiłek i się umyjesz, a
dopiero później będziemy kontynuować rozmowę. Musisz o siebie
dbać- no teraz już nie tylko o siebie.
Harry odwzajemnił jej uśmiech i nabrał kolejną łyżkę. Po
parunastu minutach udało mu się zjeść połowę przygotowanej
potrawy. Odsunął od siebie tacę, cicho dziękując. Kątem oka
spojrzał na kobietę. Nie wiedział, co teraz zrobić, może miał
posprzątać... Obiekt jego niezdecydowania zniknął sprzed jego
oczu, a gdy odwrócił się w stronę matki Malfoy'a, zauważył jak
chowa różdżkę.
-Dobrze, później będziesz mógł zjeść coś jeszcze. Pamiętaj
jak będziesz głodny to mów. -Mówiąc to, podniosła się z
krzesła. - Teraz może się wykąpiesz?
Zielonooki skinął głową i ostrożnie wstał z łóżka. Nagle
zrobiło mu się ciemno przed oczami i przed upadkiem, uratowało go
ramię kobiety. Po chwili doszedł do siebie i przestraszony spuścił
głowę w dół.
-Przepraszam...
-Nic się nie stało. Takie rzeczy się zdarzają, gdy organizm jest
wyczerpany. Dlatego musisz teraz dużo jeść i pić, by zyskać jak
najwięcej sił.
Łazienka do której weszli była pomieszczeniem, niemalże całym w
błękitnym kolorze. Znajdowała się tam średniej wielkości wanna,
sedes i umywalka na dużym marmurowym blacie. Dookoła było dużo
świec i świeczników, dzięki którym w pokoju było ciepło i
jasno. Kobieta machnięciem różdżki odkręciła kran, z którego
zaczęła lecieć perfumowana woda. Doprowadziła Harrego do wanny i
odwróciła się w stronę szafek, w których zaczęła czegoś
szukać.
Parę minut później, gdy woda przestała lecieć, zielonooki zaczął
się denerwować. Nie chciał rozbierać się przy kobiecie, a ta
nadal nie wychodziła z pomieszczenia. Zerkał niepewnie to na nią,
to na wannę, zastanawiając się co zrobić.
-Poradzisz już sobie, czy mam wyjść? - Zapytała Narcyza
dostrzegłszy zmieszanie chłopaka.
-Poradzę... - odpowiedział niepewnie.
-Dobrze. Koło umywalki leżą czyste ubrania, jak się umyjesz to
się w nie ubierz i wróć do pokoju. Będe tam na ciebie czekać,
więc jak będziesz czegoś potrzebował to wołaj.
-Dobrze... dziękuję – dodał cicho.
Kobieta uśmiechnęła się i opuściła pomieszczenie. Harry
ostrożnie zdjął z siebie ubranie i wszedł do wanny. Ciepła woda
działała na niego odprężająco i już po chwili na jego usta
wypłynął delikatny uśmiech. Sięgnął po gąbkę i mydło, już
po chwili metodycznie mył swoje ciało, pogrążając się w
rozmyślaniach. Zastanawiał się, dlaczego go tak dobrze traktują.
Wyleczyli jego rany, nakarmili, a teraz jeszcze pozwolili mu się
wykąpać. W tej sytuacji czuł się niepewnie, nadal nie wiedział
co planują Malfoy'owie i nie mógł być pewny czy za jakiś czas
nie oddadzą go Voldemortowi. Była jeszcze kwestia dziecka. Cieszył
się, że będzie miał dziecko z osobą, którą kocha, jednak
budziło to też w nim niepokój. Nie był pewny jak zareaguje na to
wszystko jego partner. Miał wrażenie jakby przesiąkł brudem,
ręce, które z początku omijały dolne strefy jego ciała, teraz
zaczęły je szorować.
Chciał pozbyć się tego brudu, jednak był on bardziej psychiczny.
Mimo iż jego ciało było już czyste, to on ciągle czuł go na
sobie. Ręce zaczęły mu się trząść i po chwili z jego gardła
wyrwał się cichy, stłumiony szloch. Nie mógł pozbyć się
wrażenia, że ciągle widnieją na nim pozostałości po gwałtach.
Wstał dopiero wtedy, gdy woda zaczęła robić się zimna. Wytarł
się puszystym ręcznikiem i omijając spojrzeniem wielkie lustro,
sięgnął po czyste ubrania. Przed wyjściem z łazienki, wziął
głęboki oddech, który wcale go nie uspokoił.
Narcyza Malfoy podniosła się z krzesła, gdy tylko usłyszała
dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciła się w jego stronę i
delikatnie uśmiechnęła.
-Chodź. Zaprowadzę cię do salonu, tam na spokojnie będziemy mogli
porozmawiać.
Harry niepewnie ruszył za kobietą. Szli długim korytarzem. Na
ścianach wisiało pełno portretów, które z zaciekawieniem
przyglądały się nowej osobie. Chłopak czując na sobie ich wzrok,
przyśpieszył i teraz szedł bardzo blisko kobiety. Po paru minutach
weszli do dużego, przytulnego pokoju, w którym czekali już na nich
mężczyźni. Narcyza poprowadziła zielonookiego do dużego fotela,
a sama usiadła na sofie, niedaleko swojego syna.
Przez jakiś czas, nikt się nie odzywał. Starsi jeszcze raz,
zastanawiali się nad tym jak przeprowadzić rozmowę. Harry skulił
się w sobie, wpatrując w swoje splecione dłonie.
-Potter – zaczął Mistrz Eliksirów. - Jesteś pewien, że osiem
tygodni temu nie byłeś jeszcze złapany, to może pamiętasz już
ile czasu spędziłeś u Voldemorta?
-Nie wiem, proszę pana – odpowiedział nie podnosząc głowy. - Z
trzy, może cztery tygodnie. - Dodał po chwili zastanowienia.
-Dobrze, to wystarczy. Możesz nam teraz powiedzieć, gdzie się
ukrywałeś przez ponad dwa lata?
Harry natychmiast zaprzeczył głową. Nie mógł im tego zdradzić,
nie wiedział jeszcze co planują z nim zrobić, a w mieszkaniu nadal
może być jego partner. Nie chciał go narażać na
niebezpieczeństwo.
-Harry -powiedział z trudem Snape. - Chcemy ci pomóc. Nie mamy
zamiaru odsyłać cię do Voldemorta, dlatego musimy znaleźć dla
ciebie dobrą kryjówkę.
Nie miał pojęcia, czy może im zaufać. Niby Snape nie był już
śmierciożercą i nawet udało mu się zablokować Mroczny Znak,
jednak nadal pozostawała kwestia rodziny Malfoy'ów. Oni w każdej
chwili mogli nakierować na niego Czarnego Pana.
-Potter – po raz pierwszy odezwał się Draco, trafnie odczytując
wahanie chłopaka. - Nie stoimy po żadnej stronie. Voldemort i
Dumbledore są parszywymi manipulantami i dbamy tylko o swoje
interesy. Tym razem chcemy ci pomóc, więc nie utrudniaj sytuacji i
zdecyduj się, czy chcesz współpracować, czy wrócić do lochów
śmierciożerców.
Dorośli w pomieszczeniu spojrzeli z naganą w stronę młodego
Malfoy'a. Wcześniej ustalili, że poczekają z taką deklaracja
dłużej, bo nie wiedzieli jak zareaguje na to roztrzęsiony chłopak.
Harry natomiast ucieszył się z tego, że Draco wyłożył sprawę
jasno. Zgadzał się z nim w sprawie Dumbledora, to właśnie przez
tego starca nie cierpiał, gdy ktoś planuje jego życie, za jego
plecami.
-Dzięki fretko... - powiedział delikatnie się uśmiechając. -Ale
na razie i tak nie powiem, gdzie się ukrywałem. Jeżeli to, co
powiedziałeś jest prawdą to oczywiście będę z wami
współpracował. Po prostu nie mogę wam jeszcze tego powiedzieć –
ostatnie zdanie miało błagalny ton.
-Dobrze. Na razie możesz zachować tę informację, musisz jednak
wiedzieć, że nie mamy dużo czasu. Za kilka tygodni Czarny Pan się
o ciebie upomni i nie będziesz miał wtedy szans na ucieczkę –
Powiedział Snape.
Harry w odpowiedzi, skinął delikatnie głową.
-Będziesz musiał także. skontaktować się z drugim ojcem dziecka.
Jeżeli to był tylko jednorazowy wyskok, to od ciebie będzie
zależało ile chcesz mu wyjawić. Konieczne będzie uświadomienie
go odnośnie możliwości zajścia w ciąże, skoro ty tego nie
wiedziałeś, to on pewnie też nie. Najlepiej by było, gdybyś
napisał do niego niedługo, musimy rozważyć wszystkie możliwe
rozwiązania.
-Dobrze... -odpowiedział niepewnie Harry, pogrążając się w
rozmyślaniach. Obawiał się reakcji swojego partnera. Nie miał
pojęcia co mógłby napisać w tym liście. Cześć! Dawno się
nie widzieliśmy. Wiesz porwał mnie Czarny Pan, ale to nie ważne bo
jestem w ciąży ? To nie miało żadnego sensu. Jak miał
przekazać osobie, którą kochał, że pomimo oczywistej przeszkody
w postaci biologicznych uwarunkowań, jest w ciąży.
Rozmowa w pomieszczeniu zeszła na inny temat. Powieki zaczęły mu
ciążyć i już po chwili całkowicie zakryły jego zielone oczy.
Balansując na krawędzi jawy i snu, słyszał jedynie fragmenty
wypowiedzi. Zmęczony umysł miał problemy z kojarzeniem faktów,
jednak udało mu się wywnioskować, że rozmowa dotyczy zablokowania
Mrocznego Znaku Lucjusza Malfoy'a.
Czując ciepło promieniujące z rozpalonego kominka, chłopak powoli
osuwał się w objęcia Morfeusza. Zwinął się w kłębek,
wciągając nogi na fotel. Już po chwili spał z lekkim uśmiechem
na ustach, obejmując ramieniem swój brzuch. Jego sen jednak nie był
do końca spokojny, o czym świadczył wyraz zdenerwowania,
pojawiający się co jakiś czas na jego zmęczonej twarzy.
Wiele myśli nasuwa mi się po przeczytaniu tego, ale najważniejsza to taka, że Harry zaskakująco dobrze znosi wszystko co się z nim dzieje. "Wobec rozpętanych sił natury najlepiej zachować stoicyzm" jak to powiedział Wilk w Czerwonym Kapturku xD Ale poważnie chłopaka trzeba podziwiać.
OdpowiedzUsuńCiebie też trzeba podziwiać ;) Świetnie piszesz :)
Cieszę się, że Malfoyowie są tacy jak zawsze - znaczy się, tylko nasz własny interes, a jak potrzeba to pójdziemy za jakimś idiotom, który ma szanse wygrać ^_^ Domyślam się, że tym idiotą będzie Harry ^_^
Czekam na kolejny rozdział ;) Nie męcz ludzi - budujesz napięcie nie ujawniając partnera Harry'ego ;)
Pozdrawiam i wena życzę
Asai
Zapomniałam :) Zielony jest bardzo, bardzo ładny ^_^ Mój ulubiony :D
OdpowiedzUsuńAsai
Harry, Harry xd Jak ja dawno nie czytałam nic z Harrym xD Nie czytałam od początku, ale ten rozdział mi się naprawdę podoba. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń[dziewczeca-milosc.blogspot.com]