Ostrzeżenie!

Na blogu zamieszczane są opowiadania o związkach męsko-męskich. Włącznie z graficznym opisem stosunków i tortur. Osoby niezainteresowane proszone są o opuszczenie strony :]

♂ + ♂ = ♥

Opowiadania są moją własnością i nie życzę sobie by ktoś je kopiował i/lub zamieszczał na innych stronach bez mojego pozwolenia. Wszystkie postacie, które nie należą do żadnego kanonu są wytworem mojej wyobraźni i zabraniam ich kopiowania.

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 stycznia 2012

Próba Miłości - Rozdział 2

Oto kolejny rozdział! Serdecznie dziękuję Mizuri, która jako jedyna skomentowała moje dotychczasowe wypociny. Twój komentarz dał kopa mojej wenie! Na razie nie zdradzę więcej informacji, tajemniczy partner Harrego zostanie... tajemniczy :p
Mam nadzieję, że niedługo ujawni się więcej osób, zainteresowanych tą historią.
Uwaga!Ten rozdział zawiera sceny gwałtu -uprzedzam w razie gdyby znalazło się pare wrażliwych osób. 
Enjoy!

                                                                                   

Tak minął mu tydzień w lochach śmierciożerców. Jedynym wyznacznikiem upływających dni był dla Harrego, skrzat przynoszący codziennie rano tacę z żywnością oraz to nieszczęsne, mało okno, które wpuszczało do pomieszczenia minimalną ilość światła i powietrza. Jednak ten dzień był inny. Pokraczne stworzenie nie przybyło do jego celi i chłopak został zmuszony, do sięgnięcia po mały zapas chleba, który gromadził od jakiegoś czasu pod poduszką.

Zdenerwowanie i zdezorientowanie Harrego wzrastało przez cały czas oczekiwania na jakikolwiek dźwięk lub cokolwiek, co przerwałoby potok myśli płynący w jego głowie. Tuż pod skórą odczuwał to specyficzne mrowienie, pojawiające się podczas pełnych napięcia minut.

Gdy słonce powoli zaczęło się chować za horyzontem, usłyszał pośpieszne kroki oraz następujący po nich dźwięk otwierania metalowych drzwi. Do celi wszedł zamaszystym krokiem jeden z śmierciożerców, odzywając się tylko jednym słowem.

-Wstawaj!

Harry natychmiast zerwał się z pryczy i wyprostowany stanął przed potężnym mężczyzną. Ten odwrócił się i nic nie mówiąc ruszył wzdłuż korytarza. Po krótkiej chwili napięcia, która upłynęła chłopakowi na zastanawianiu się czy powinien iść za nim, zdecydował się zaryzykować i przekroczył próg pomieszczenia. Zaraz za drzwiami stał kolejny z popleczników Voldemorta, celujący do Pottera z różdżki. Wykonał on ledwie widoczny gest dłonią, który zielonooki, trafnie uznał za nakaz ruszenia za jego towarzyszem. Chłopak mający całkowity zamęt w głowie , wywołany zaistniałą sytuacją, instynktownie wysłuchał polecenia i ruszył mrocznym korytarzem.

Po kilku minutach krążenia w istnym labiryncie przejść i zakrętów, w końcu znaleźli się przed
potężnymi, drewnianymi drzwiami. Harry zaczął odczuwać, coraz większą panikę. Wiele myśli nie pozwalało mu się skupić na obecnej sytuacji, jednak najgorszą możliwością, która pojawiła się w jego głowie był powrót Voldemorta. Został wepchnięty do pomieszczenia i zaraz za nim stanęli śmierciożercy. Drzwi się zatrzasnęły, a dźwięk temu towarzyszący był dla Harrego niczym przypieczętowanie jego tragicznego losu. W głównej części ogromnego pomieszczenia, znajdował się masywny tron, na którym siedziała gadzia postać. Zamaskowani mężczyźni niemalże natychmiast padli na kolana i jeden z nich przemówił służalczym tonem:

-Panie. Sprowadziliśmy go, tak jak rozkazałeś.

Voldemort nie dał żadnego znaku, świadczącego o tym, że usłyszał wypowiedź swojego sługi. Powoli podniósł się ze swojego tronu i skierował w ich stronę. Krwistoczerwone tęczówki, cały czas były utkwione w Harrym, który nigdy wcześniej nie czuł się chyba, aż tak bezsilny. Nie mógł nic zrobić, gdy Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać stanął przed nim i obserwował go jakby był okazem rzadkiego stworzenia, które wreszcie posiadł na własność. Po pełnej napięcia chwili spojrzał wprost w soczyście-zielone oczy i przemówił syczącym głosem.

-Harry Potter... Uciekł do mugolskiego świata tylko po to, by dać się złapać moim sssługom. Kto by pomyślał, że Dumbledore pozwoli, Wybrańcowi żyć na własną rękę. No, ale czego miałbym się ssspodziewać po tym ssstarym głupcze.

Harry starał się skupić na Voldemorcie jak najbardziej, nie miał pojęcia co ten gad planuje, jednak nie mogło to być nic dobrego. Patrzył prosto w krwistoczerwone tęczówki, w których błyszczało coś, co niejednego doprowadziłoby do staku mdłości, paniki i przede wszystkim chęci odwrócenia wzroku. Jednak zielonooki tego nie zrobił. Strach niemalże go obezwładnił. Samotny tydzień w celi, spędzony na rozmyślaniach o wszystkim i o niczym, wyraźnie osłabił jego psychikę. Miał trudności ze skupieniem i szybką analizą sytuacji.

-Czego ode mnie chcesz ? - wykrztusił.

-Och! Jak miło, że pytasssz – głos Voldemorta przesiąknięty był drwiną. - Masz parę opcji. Najbardziej korzystną byłoby przyłączenia do mnie. Co ty na to? Dostałbyś własny ssstrój śmierciożercy i od czasu, do czasssu mordowałbyś kilku mugoli. Oczywiście wiązałoby się to z przyjęciem Mrocznego Znaku ale to przecież nic dla tego, który przeżył...

-Nie ma mowy! Nigdy się do ciebie nie przyłącze! - przerwał mu zielonooki, nie miał zamiaru być jednym z sługusów Voldemorta. Musiałby chyba oszaleć, by zgodzić się na taki układ.

-Hmm... sszkoda – odpowiedział czerwonooki bez cienia smutku. -Druga i ossstatnia propozycja, poza śmiercią oczywiście, jest bardzo.... ciekawa. Wiesssz, nawet czarodzieje tacy jak my potrzebują czassssami trochę prymitywnej rozrywki.

-Można jaśniej? -Zapytał zniecierpliwiony Harry. Zastanawiał się dlaczego on musi tak wszystko komplikować. Nie mógłby powiedzieć mu wprost, co z nim teraz zrobią?

-Będziesz nassszą zabawką! -odpowiedział, a jego usta ułożyły się w parodii uśmiechu. -Damy ci dzisssiaj przedsssmak tego co ciebie czeka, jeśśśli wybierzesz tę opcję. Do jutra dam ci czasss na zdecydowanie o ssswoim losie...

Zielonooki zachłysnął się powietrzem i cofnął o krok. W szoku obserwował gadzią twarz, która wyrażała chore zadowolenie z zaistniałej sytuacji. Wiedział, że nie może zgodzić się na przyłączenie do Voldemorta. Nie byłby zdolny do mordowania niewinnych ludzi. Śmierć również nie wchodziła w grę, kiedyś obiecał bardzo ważnej dla niego osobie, że nie pozwoli się zabić oraz, że sam nie spowoduje swojej śmierci. Obietnica była wymuszona w trudnym dla niego okresie, jednak nadal obowiązywała. Kolejnym powodem utrzymującym go przy życiu była chęć zobaczenia Go ponownie. Znów pomyślał o tym jak On mysi się teraz czuć. Zniknął tydzień temu, bez żadnej wiadomości, a przecież mieli plany na kilka najbliższych dni.

Zrezygnowany opuścił głowę i czekał na następny ruch Voldemorta. Usłyszał, przyprawiający o ciarki śmiech, po którym wyczuł smagnięcie magii na całym ciele. Natychmiast zrobiło mu się zimno i dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, iż jest całkowicie nagi. Zdezorientowany podniósł głowę, przy okazji zauważając zniknięcie dwóch śmierciożerców, którzy do tej pory klęczeli po jego obu stronach. Gwałtownie zaczął się rozglądać po całej sali, starając się jednak nie stracić-przynajmniej na zbyt długo- Voldemorta z zasięgu wzroku. Tak samo jak niespodziewanie zniknęli, tak też się pojawili, jednak tym razem większą grupą. Na widok jego nagiego, chudego ciała, zarechotali obrzydliwym śmiechem. Ponownie skierował swój wzrok na krwiste tęczówki, tylko po to, by zauważyć różdżkę wyciągniętą w jego stronę i krótki błysk światła.

Wylądował na lodowato zimnej podłodze, sali tronowej Voldemorta. Wsparł się na rękach, próbując podnieść do pozycji, w której mógłby spojrzeć na swoich oprawców. Wziął kilka głębokich oddechów i skierował swoje zielone oczy w stronę gadziej postaci.

-No, no! Cóż za mina! Sam zdecydowałeś o swoim losie więc teraz cierp - zasyczał Ten-ktorego-imienia-nie-wolno-wymawiać powoli podchodząc w stronę trzęsącej się z zimna postaci. -Wybacz, że mussiałeś czekać na mnie tak długo. Widzisssz musiałem załatwić coś bardzo ważnego i nie mogłem zjawić się wcześniej. Jednak teraz nadrobimy stracony czasss – dodał, i nie zważając na gardłowe rechoty swoich poddanych, wyciągnął swoją bladą rękę i złapał chłopaka za brodę, zmuszając go tym samym do tego, by spojrzał mu w oczy.

-Czyżby było ci zimno? Jeżeli tak, to mam coś, co może cię... dogłębnie rozgrzać.

Ciałem Harrego wstrząsnął dreszcz obrzydzenia. Nie miał pojęcia o czym mówi Voldemort ale wcale mu się nie podobało to, jak reagują na jego słowa śmierciożercy oraz to, że jego twarz nadal spoczywała w tej gadziej ręce. Szarpnął głową do tyłu , starając się przerwać kontakt fizyczny ze swoim wrogiem, jednak blade palce wzmocniły tylko uścisk tak, że Harry był niemal pewny powstających w tym miejscu siniaków.

-Masz patrzeć cały czasss na mnie! Rozumiesz Potter? -wysyczał. -Dobrze... nie ociągajmy sssię panowie, jessszcze nam Wybraniec zamarznie na tej podłodze!

Zielonooki nie miał nawet czasu, na zorientowanie się w całej sytuacji. W pewnym momencie został ponownie powalony na ziemię i poczuł jak jego nogi są szeroko rozsuwane, kolejnym czego był świadom, był ogłuszający ból, dolnych partii ciała. Tak, jakby ktoś chciał go rozerwać od wewnątrz. Krzyknął rozpaczliwie, starając się uciec od źródła swoich katuszy. Zacisnął oczy, w których zaczęły się pojawiać pierwsze łzy, paznokcie wbił, aż do krwi w wewnętrzną stronę swoich dłoni.

-Otwórz oczy! -wysyczał Voldemort szarpiąc go za włosy. Harry niechętnie wykonał polecenie i roztrzęsionym wzrokiem odszukał twarz Czarnego Pana.

-Widzisssz nie jest tak źle... zaraz się rozgrzejesz. -W jego spojrzeniu można było dostrzec chorą fascynację. - Powiedz mi mój wierny sssługo -zwrócił się do śmierciożercy, który z rozkazu swojego Pana, ostatkiem siły woli, starał się powstrzymywać od poruszania w ciele gryfona. -Jakie to uczucie, być w złotym chłopcu?

-Wyśmienite... Mój Panie – odparł drgającym od podniecenia głosem. -Jest... tak kurewsko ciasny.

-Ach tak... -Ton głosu Voldemorta brzmiał teraz tak, jakby prowadził kulturalną rozmowę na temat eliksirów torturujących. -To ja nie będę już przessszkadzał i poobserwuję sobie ze ssswojego tronu. -Puścił głowę zielonookiego, która niemalże bezwładnie opadła na dół. -Harry... mój kochany. Pamiętaj, że massssz cały czas na mnie patrzeć -jego głos mimo iż spokojny, przepełniony był maksymalną dawką jadu.

Nawet jeśli chłopak bardzo by chciał, wykonać ten rozkaz, nie mógł tego uczynić w następnym momencie. Gdy tylko Voldemort zasiadł na swoim miejscu, śmierciożerca, który znajdował się w Harrym, zaczął nagle wysuwać się do samego końca, by następnie brutalnie wejść w nieprzygotowane ciało. Zielonooki wydał z siebie kolejny okrzyk bólu, który przeciągnął się w jęk, gdy napastnik dosłownie zaczął go pieprzyć. Bez żadnych zahamowań, zaspokajając wyłącznie swoje potrzeby... no może także swojego Pana, który z lubieżnym uśmiechem obserwował całe zdarzenie.

Łzy Harrego skapywały, spod zamkniętych powiek i rozpryskiwały się na zimnym kamieniu, który ocierał kolana i pięści chłopaka, aż do krwi. Oddychał spazmatycznie, starając się powstrzymywać od wydawania jakichkolwiek dźwięków, nie chciał im dać tej satysfakcji, doprowadzania go do krzyków, jęków bólu i próśb o przestanie. Wiedział, że nie skończą go katować dopóki nie pozwoli im na to ich pan.

Zagryzł wargi, aż do krwi, gdy poczuł, nagłe porażenie bólem pleców, po którym dało się słyszeć krzyk samego Voldemorta – Kazałem ci patrzeć mi w oczy!

Zielonooki z wielkim trudem podniósł głowę i skierował swoje, rozmazane spojrzenie w stronę tronu. Przez łzy nie mógł dostrzec, wyrazu gadziej twarzy i był za to wdzięczny, bo już cała ta sytuacja była dla niego, wystarczająco upokarzająca.

Jego ciało poruszało się w rytm uderzeń, które stawały się coraz bardziej chaotyczne. Chłopak rozpoznał zbliżający się koniec i w głębi serca zaczął marzyć o tym, by wrzucili go z powrotem do jego lochu. Parę pchnięć później, śmierciożerca zacisnął swoje spocone ręce na biodrach Harrego i zagłębiając się w nim jak najdalej, doszedł wydając przy tym głośny jęk zadowolenia.

Ręce i nogi zielonookiego zaczęły się trząść z wyczerpania, a oczy nadal utkwione w miejscu, gdzie znajdował się Voldemort, zaczęły się samoistnie zamykać.

Po chwili ciszy przerywanej tylko spazmatycznym oddechem Harrego, podczas której napastnik opuścił jego ciało, nastąpiło coś, czego chłopak obawiał się najbardziej.

-Następny! - rozbrzmiał rozkaz Czarnego Pana, po którym kolejny śmierciożerca wszedł w zmaltretowane ciało Pottera.

To wszystko trwało, jak dla Harrego za długo. Nie wiedział, który raz ktoś dochodził w jego wnętrzu. W tym momencie się poddał i biernie czekał na koniec tej... tortury. Parę razy zemdlał z wyczerpania, jednak zawsze cucili go za pomocą jakiegoś zaklęcia. Za wszelką cenę starali się utrzymać go przytomnego tak, by był świadom wszystkiego co z nim robią. Jednak zielonooki utracił zbyt wiele sił by wytrzymać. W pewnym momencie otuliła go ciemność, z której nie wyciągnęli go żadnym urokiem.

4 komentarze:

  1. Łaaaaa... *__*
    Jestem w szoku. Kiedy gwałcili Pottera miałam łzy w oczach. To było straszne...
    Zastanawiam się jaki właściwie parring jest przedstawiony w tym opo hmm...
    Jak wspomniałaś, że ktosiek Harrego jest tajemnicą to nie wiem czemu pomyślałam o Snapie. A może Harry zakocha się w Voldemorcie? Powiem szczerze, że mam słabość do fanficków z Harrym i Tomem:]
    Rozdział świetny:D
    Nie przejmuj się małą ilością komentarzy:]
    Na początku zawsze tak jest:)Uwierz mi wiem co mówię ;D
    No cóż...pozostaje mi tylko życzyć weny i czekać z niecierpliwością na następny rozdział:]
    Mam nadzieję, że nie będę musiała na niego długo czekać^^
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhh... długo na to czekałam :)
    To tylko takie moje zboczenie zawodowe, ale nic mnie tak nie cieszy jak maltretowanie głównego bohatera. Włączając w to gwałt :)
    Świetnie napisane, znalazłam tylko kilka literówek, ale już nawet nie wiem za bardzo gdzie :)
    Nie przejmuj się komentarzami :) Ludzie czytają, ale nigdy nie piszą. Poza małymi wyjątkami naturalnie :) Znam to doskonale ;) Zresztą wiesz o tym ;)
    Czekam na kolejny rozdział, niecierpliwie jak zawsze, ale nie będę Cię już maltretować, skoro zaczęłaś publikować ;) Niech no się tylko ujawni tajemniczy partner Harry'ego :)
    Pozdrawiam i wena życzę
    Asai

    OdpowiedzUsuń
  3. "coś, co może cię... dogłębnie rozgrzać."

    Kocham Twój styl pisania!!!!
    No i kocham,gdy znęcają się nad głównym bohaterem.
    (Mówiłam,że będzie hardcore!^^).Pisz szybciutko kim jest tajemniczy Ktoś!!!

    kończę,bo chce szybko przejść do trójeczki

    -Ryżyk-

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham sadomaso to było extra.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy