Ostrzeżenie!

Na blogu zamieszczane są opowiadania o związkach męsko-męskich. Włącznie z graficznym opisem stosunków i tortur. Osoby niezainteresowane proszone są o opuszczenie strony :]

♂ + ♂ = ♥

Opowiadania są moją własnością i nie życzę sobie by ktoś je kopiował i/lub zamieszczał na innych stronach bez mojego pozwolenia. Wszystkie postacie, które nie należą do żadnego kanonu są wytworem mojej wyobraźni i zabraniam ich kopiowania.

Łączna liczba wyświetleń

środa, 2 maja 2012

Próba Miłości - Rozdział 12

Fioletowa -ciesze się, że ci się podoba ;] Nie przepadam za związkami damsko-damskimi więc nie będe czytać twojego bloga ale życzę duuużo weny!
Asai -masz rację, idiotą, który ma szansę wygrać jest Harry (chyba nie udałoby mi się napisać opowiadania z złym zakończeniem) choć nie dokona tego samodzielnie ;p

A oto kolejny rozdział... staram się, choć wena mi ostatnio szwankuje ;[

Enjoy!!!


                                                                                


Zaczął się powoli wybudzać, dręczony niepokojem. Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje. Pamiętał, że zasnął na fotelu w salonie Malfoy'ów, a teraz czuł pod sobą duży, miękki materac i otaczającą go aksamitną pościel. Zdezorientowany usiadł na łóżku i zaczął się rozglądać dookoła.

-Spokojnie Potter. - Dobiegł do niego głos Mistrza Eliksirów. -Przenieśliśmy cię, po tym jak zasnąłeś w trakcie rozmowy.

Na policzki chłopaka wpłynął rumieniec wstydu. Opadł z westchnieniem na posłanie i dopiero wtedy, uważnie rozejrzał się po pokoju. Ściany były wyłożone tapetą w różnych odcieniach zieleni. Meble wykonane z ciemnego drewna, sprawiały wrażenie masywnych, a zarazem idealnie komponowały się zresztą wystroju. Łóżko, na którym aktualnie leżał, miało czarno-srebrną narzutę, udekorowaną zawiłymi wzorami. Okna były w połowie zasłonięte materiałem w podobnych kolorach. Fragment, przez który wlewało się do pomieszczenia światło, ukazywał wyjście na mały balkon.

Powrócił spojrzeniem do Snape'a i zaczął mu się przyglądać. Mężczyzna krzątał się po pokoju, ustawiając w szafce znajdującej się niedaleko łóżka, przeróżne eliksiry i maści. Wypakowywał wszystko z czarnej torby stojącej przed jego nogami, zachowując przy tym cisze i skupienie, tak jakby wszystko musiało być ustawione w odpowiednim porządku.

-Od dzisiaj będziesz spał w tym pokoju. Posiłki przyniesie ci, któryś ze skrzatów, chociaż nie ukrywam, że oczekuję, iż niedługo dołączysz do nas w jadalni. -Mówił, dalej ustawiając szklane pojemniczki, gdy skończył, usiadł na pobliskim fotelu i patrząc w zielone oczy, zapytał: - Teraz, jeśli byłbyś łaskaw, powiedz mi, co cię skłoniło do ucieczki z magicznego świata?

Harrego zamurowało. Zadanie tego pytania tak bezpośrednio, zaburzyło jego myśli. Po głębszym zastanowieniu, postanowił wyjawić część prawdy byłemu profesorowi. Podciągnął wyżej nakrycie i nie patrząc w czarne jak noc oczy, zaczął mówić.

-Dobrze... Hm... Sam do końca nie wiem.- Przerwał, nerwowo mnąc, zakrywający go materiał.- Cyba po prostu, w pewnym momencie wszystko zaczęło mnie przytłaczać, a gdy nie mogłem sobie z tym poradzić... uciekłem. Już parę lat wcześniej przestałem ufać Dumbledorowi, tak jak kiedyś. Dostrzegałem coraz więcej kłamstw. Coraz więcej faktów i informacji, było przede mną ukrywanych. Dyrektor od zawsze wiedział o tej przeklętej przepowiedni, jednak nigdy mi nawet o niej nie wspomniał, dowiedziałem się o niej dopiero po śmierci... Syriusza. To właśnie w jego szkole, co roku stawałem przed sytuacjami zagrażającymi mojemu życiu i zdrowiu. Skoro jest tak wielkim czarodziejem, to dlaczego nie zauważył, że Quirrel ma z tyłu głowy, wszczepionego Voldemorta! - niemalże krzyknął. - Wiedział też o tym, jak traktowało mnie wujostwo... jednak nigdy nic nie zrobił, nie pozwolił mi zostać w Hogwarcie, choć sam dobrze wiedział, że ochrona krwi mojej matki, nie jest już tak silna jak na początku.

Harry zauważył jak Snape otwiera usta, chcąc wyrzucić z siebie za pewne jakąś zgryźliwą uwagę. Kontynuował dalej, nie pozwalając mu dojść do głosu.

-Zapewniam pana, że to nie jest potrzeba bycia w centrum uwagi. Dopiero gdy poznałem rodzinę Wesley'ów, dowiedziałem się jak powinien wyglądać prawdziwy dom. -Zrobił chwilę przerwy, uświadamiając sobie, że odbiegł od głównego tematu. - Nieważne... Bardziej istotne jest to, że prosiłem go wielokrotnie o przydzielenie mi któregoś członka Zakonu lub nauczyciela, by pomógł mi w dodatkowej nauce. Bo niby jak miałbym pokonać Voldemorta?! Wybiera pan drętwotę, czy rictusempre? Jak niby, bez odpowiedniego przygotowania miałbym to zrobić? !

Rozemocjonowany wyrzucał z siebie zdania przepełnione wyrzutami i goryczą. W tej chwili nie było ważne to, że zwraca się do niegdyś znienawidzonego nauczyciela. Pragnął pozbyć się tych natrętnych myśli, a pytanie Snape'a po prostu otworzyło tamę. O tym wszystkim, rozmawiał tylko z jedną osobą, jednak podzielenie się tym wszystkim z kimś postronnym, okazało dobrym pomysłem. Z każdym wypowiedzianym zdaniem robiło mu się lżej na sercu, a także stawał się coraz bardziej zażenowany, jednak starał się to ignorować.

-W wakacje po szóstym roku, gdy zginął Syriusz, nie byłem w stanie wykonywać zadań, które zlecała mi ciotka i.... Wysyłałem listy do Dumbledora, chcąc by mnie stamtąd zabrał, jednak on odpisał mi, że zbytnio rozczulam się nad sobą i powinienem słuchać rodziny, bo oni chcą dla mnie, jak najlepiej...

-Tu się dyrektorowi nie dziwię, zawsze miałeś skłonności do dramatyzowania- przerwał mu Snape.

-Do dramatyzowania?! -krzyknął. -Połamane żebra i głodówka, to niby dramatyzowanie?!

Harry zauważając konsternację na twarzy profesora, zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Nie chciał mówić o tych aspektach swojego życia u Dursley'ów. Zaczerpnął głęboko powietrza i kontynuował, starając się ignorować niedowierzające spojrzenie Mistrza Eliksirów.

-W każdym razie... Podczas jednej nocy, gdy musiałem zostać na dworze, spotkałem kogoś. On mi pomógł. Opatrzył rany i był dla mnie podporą w trudnych chwilach. Miałem wtedy możliwość przeanalizowania całej sytuacji i zastanowienia się nad przyszłością. Dopiero pod koniec wakacji, decyzja o ucieczce została definitywnie podjęta.-Zrobił chwilę przerwy i dopiero po krótkim zastanowieniu się, dodał- No, to chyba wszystko...

Zakończył, odwracając głowę na bok. Analizujące spojrzenie Snape'a wypalało dziury w ciele Harrego, doprowadzając do tego, że chłopak zaczął się denerwować. Ręce zaczęły mu się trząść, a oczy piekły od powstrzymywanego płaczu. Zaczął wątpić w słuszność decyzji o zdradzeniu części prawdy, temu mężczyźnie. Powiedział więcej, niż początkowo zamierzał i teraz nie miał pojęcia, co zrobi Mistrz Eliksirów. Najbardziej obawiał się tego, że go wyśmieje i odda w ręce Voldemorta lub Dumbledora.

-Czyś ty zwariował dzieciaku!? -krzyknął mężczyzna.

Harry skulił się na posłaniu, trzęsące się coraz bardziej ręce, wciskając pod pachy.

-Dlaczego zaufałeś obcej osobie?! Przecież to mógł być śmierciożerca! Rozumiem, że musiałeś z kimś porozmawiać, ale nie mógł to być, któryś z tych sentymentalnych Gryfonów?
Zdziwiony tak nagłym wybuchem, po raz pierwszy, podczas tej rozmowy, spojrzał mężczyźnie w oczy. Pożałował tego, niemalże natychmiast uciekając od spojrzenia Mistrza Eliksirów. Dawno nie widział w jego oczach, tylu emocji, chociaż... jedyne co kiedykolwiek w nich dostrzegał to złość, pogarda i drwina. Teraz mężczyzna wydawał się wytrącony z równowagi i tak jakby... zmartwiony. Nie to nie mogło być to. Jego zmęczony umysł za dużo sobie wyobraża.

Jednakże to, było dla chłopaka za wiele. Nie spodziewał się takiej reakcji po znienawidzonym profesorze. Prędzej oczekiwałby drwin, wyśmiania jego postępowania, a nie.... no właśnie, czego? Nie wiedział, co ma o tym wszystkim sądzić. Wiele myśli wirowało mu w głowie, podsycając strach i niepewność.

Severus Snape przerwał swą tyradę, odnośnie nieodpowiedzialnego zachowania, w momencie gdy zauważył, jak to wszystko wpłynęło na chłopaka. Całe jego ciało trzęsło się od powstrzymywanego szlochu, oczy były kurczowo zaciśnięte, a dłonie zaciskały się konwulsyjnie na materiale koszuli.

Przeklął się w myślach za tak emocjonalną reakcję. Potter nadal nie doszedł do siebie, po ostatnich wydarzeniach, a on wydziera się na niego, za coś co nie było w tym momencie istotne. Postanowił, później przedyskutować z chłopakiem jeszcze raz tę sytuację. Teraz, zaciskając pięści i zmuszając głos do tego, by brzmiał w miarę przyjaźnie, powiedział:

-Harry. -Gdy użył imienia chłopaka, ten wyraźnie się spiął, jednak mężczyzna nie wiedział, czy było to spowodowane strachem, czy zwyczajnym oczekiwaniem na dalszy ciąg. -Odłożymy tę rozmowę na później. Ważniejsze jest to, jak się dziś czujesz.

Dopiero po kilku minutach, zielonooki był w stanie odpowiedzieć. Był zdezorientowany, nagłymi zmianami w zachowaniu byłego profesora. Cała ta sytuacja go przerastała, nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Nikt nie zachowywał się tak jak powinien. Malfoy'owie chcieli pomóc mu uciec od Voldemorta, a Snape wypytywał go o samopoczucie. Merlinie... świat staje na głowie.

-Słabo -odpowiedział na poprzednie pytanie. -Najchętniej przespałbym następną dekadę.

Nie wspomniał o bólu głowy, który pojawił się podczas ich rozmowy. Doszedł do wniosku, że za jakiś czas samo przejdzie. Ciężko wypuścił powietrze z płuc i nerwowo poruszył się pod przykryciem. Chciało mu się pić, jednak nie był pewny, czy może o coś poprosić. Matka Malfoy'a mówiła, żeby się nie krępował... ale przecież jej tu nie ma.

-Khym... - chrząknął niezdecydowany. -Profesorze, mógłbym dostać coś do picia?

W pomieszczeniu zapanowała cisza, która coraz bardziej zaczęła krępować zielonookiego.

-Harry, spójrz na mnie. - Spokojnie powiedział Mistrz Eliksirów.

Zmieszany chłopak, niepewnie podniósł wzrok na starszego mężczyźnie.

-Słuchaj mnie uważnie i niech dotrze to do twojej tępej głowy- zaczął poważnie. -Każdy ma prawo odczuwać pragnienie i głód. Nie powinieneś obawiać się poprosić o coś, co jest potrzebne do życia. Zawsze, gdy będziesz chciał się czegoś napić lub coś zjeść, musisz powiedzieć komuś z nas lub wezwać skrzata. Szczególnie w twoim przypadku. Magiczna ciąża nie różni się wiele od zwykłej, jeżeli chodzi o zachcianki. To, że będziesz miał ochotę na jakąś szczególną potrawę, może wskazywać na to, jakich składników brakuje płodowi do prawidłowego rozwoju.

Zielonooki w zamyśleniu pokiwał głową. Nie był do końca przekonany co do słów Mistrza Eliksirów, jednak mógł zaryzykować dla dobra dziecka. Chwile zastanawiał się nad tym czego pragnie jego ciało, lecz po chwili zdecydował się to zignorować.

-Poproszę... szklankę wody -powiedział niepewnie.

Severus Snape dostrzegł wahanie w zachowaniu chłopaka, jednak postanowił tego nie komentować. Machnął różdżką i już po chwili pojawił się przed nim skrzat z tacą, na której stał talerz z kanapkami, miseczka owsianki oraz szklanka wody. Mężczyzna odebrał posiłek i skierował się w stronę zielonookiego.

-Mnie nie oszukasz, na pewno jesteś głodny. Szklanka jest samo-napełniająca się, więc pij do woli. Zjedz wszystko, później będziesz mógł udać się do biblioteki i tam poczytać o magicznych ciążach. Wezwij skrzatkę o imieniu Pestka, ona cię zaprowadzi do odpowiedniego pomieszczenia. Ktoś z nas na pewno tam będzie, by ci pokazać, z których regałów możesz korzystać. Teraz jedz.

Gdy mężczyzna skończył mówić, odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Zmieszany Harry spojrzał na tacę, znajdującą się na jego kolanach i po chwili wahania zaczął jeść. Po spożyciu połowy owsianki i dwóch kanapek, ostrożnie wstał z łóżka. Przytrzymał się drewnianej szafeczki, gdy zakręciło mu się w głowie.

-Pestko... - wyszeptał.

Mała skrzatka, ubrana w ciemnozielony strój, pojawiła się przed nim z cichym „pop”. Wykonała głęboki ukłon i czekała na wydanie rozkazu.

-Możesz mi pokazać, gdzie jest łazienka? -niepewnie zapytał. Nie wiedział gdzie znajduje się to pomieszczenie, a nie był pewny czy może ona mu wskazać coś, poza biblioteką.

-Tak, paniczu. Tędy. -odpowiedziała kierując się do jednych z drzwi znajdujących się w tym pomieszczeniu. Już po chwili Harry znajdował się w beżowej łazience.

Zimną wodą opłukał sobie twarz i wziął kilka uspokajających oddechów. Parę minut później wyszedł z łazienki i stanął pośrodku pokoju. Niezdecydowany spoglądał to na łóżko, to na drzwi. Nie był przekonany co do wizji spotkania kogoś z rodziny Malfoy'ów. Z drugiej strony, chciał dowiedzieć się czegoś o tych magicznych ciążach.

Po krótkiej wewnętrznej walce, zawołał ponownie skrzatkę i poprosił ją o zaprowadzenie do biblioteki. Miał nadzieję, że podjął właściwą decyzję i dowie się czegoś ciekawego o stanie, w którym się znajduje.

1 komentarz:

  1. No to Snapeowi mina zrzedła :) uwielbiam ten moment, kiedy orientuje się, że Harry nie prowadził życia królewicza, tak jak to sobie Snape wyobrażał :) I to jego próbowanie być miłym. Nie dziwne, że Harry nie może się zorientować w sytuacji xD Kto by się zorientował xD
    Rozumiem, że ten kto pomógł Harremu to jego obecny partner, tak? ;)
    Więcej! Żądanie tłumu w osobie jednej mnie, ale zawsze coś ;)
    Pozdrawiam i wena życzę ;)
    Pisz częściej!
    Asai

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy