Ostrzeżenie!

Na blogu zamieszczane są opowiadania o związkach męsko-męskich. Włącznie z graficznym opisem stosunków i tortur. Osoby niezainteresowane proszone są o opuszczenie strony :]

♂ + ♂ = ♥

Opowiadania są moją własnością i nie życzę sobie by ktoś je kopiował i/lub zamieszczał na innych stronach bez mojego pozwolenia. Wszystkie postacie, które nie należą do żadnego kanonu są wytworem mojej wyobraźni i zabraniam ich kopiowania.

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 stycznia 2012

Próba Miłości - Rozdział 4.2


Witamy Ryżyka! Wiedziałam, że ci się spodoba :] Rozdziałów planuję powyżej dwudziestu, a na poznanie „Ktosia” będziecie musiały jeszcze trochę poczekać :P Tak naprawdę, to jego tożsamość nie jest aż tak oczywista... ale cii... już nic więcej nie powiem. Mam nadzieję, że was pozytywnie zaskoczę. Cieszę się, że podoba ci się mój styl pisania! Dziękuję za komentarze!

Rozdział trochę później niż ostatnio ale mam nadzieję, że parogodzinne opóźnienie was nie zniechęci.

A teraz zapraszam na ciąg dalszy poprzedniego rozdziału!
Enjoy!

W południe następnego dnia znów został zaciągnięty przed oblicze Voldemorta. Śmierciożerca, który go przyprowadził, wyszedł z pomieszczenia i dopiero wtedy krwistooki zwrócił się do Harrego.

-Tak, jak cię wczoraj łaskawie uprzedziłem, będziesssz dzisiaj miał możliwość poznania całego Wewnętrznego Kręgu. - Wysyczał podchodząc do chłopaka. -Mam zamiar trochę urozmaicić zabawę... co powiesz na ukrycie twojej tożssssamości?

Zdziwienie zielonookiego osiągnęło chyba maksymalny poziom. Niby dlaczego Voldemort miałby urywać przed swoimi najwierniejszymi sługami to, kim jest? Przecież wczoraj widziało go już kilku śmierciożerców, a wcześniej jeszcze... wolał teraz o tym nie myśleć.

Musiał coś planować. Na pewno nie chodziło, tylko o ukrycie jego tożsamości. Jakie korzyści mogłoby to przynieść Czarnemu Panu?

-Umiessszczę na tobie zaklęcie, które sssprawi, że będzie wyglądało na to, iż masssz na głowie worek... -zrobił krótką przerwę i dodał ze złośliwym uśmieszkiem -więcej ci nie powiem. Zaraz zjawią się wssszyscy zaproszeni więc weźmy się do roboty.

Wykonał kilka prostych ruchów różdżką i Harremu przesłonił widok, jakiś szary materiał. Chciał dotknąć go palcem jednak, gdy tylko zbliżył rękę poczuł lekkie kopnięcie prądu. Stał przez chwilę w bezruchu zastanawiając się, co też Voldemort kombinował. Nagle coś powaliło go na podłogę, sprawiając, że obdrapał sobie wnętrze dłoni i kolana. Następnie doznał uczucia chłodu, przepływającego przez jego ciało, które ustało po kilku sekundach.

-Na razie pozossstaniesz niewidoczny, więc się nie ruszaj i nie waż się nic powiedzieć!

Po słowach Voldemorta rozległy się trzaski towarzyszące aportacji i już po chwili w sali, znajdowała się grupa ludzi w czarnych płaszczach i srebrnych maskach, klęczących przed swoim Panem.

-Wezwałem was dzisssiaj, ponieważ mam wyśmienitą wiadomość. -Wykonał ręką ruch nakazujący podwładnym powstanie. -Zanim oddam go w wasssze ręce, chciałbym zaznaczyć, że ma on przeżyć, więc niektórzy z was będą musssieli pohamować ssswoje żądze. -Kilku śmierciożerców zareagowało na te słowa, okropnym rechotem.

-Przedsssstawiam naszego gościa ssspecjalnego. -Wysyczał, wywołując poruszenie wśród podwładnych.

Machnął różdżką i zdjął czar niewidzialności z chłopaka. Jasna skóra postaci, niesamowicie kontrastowała z czarną podłogą. Głowę miał zasłoniętą, materiałowym, siwym workiem. Obecni na sali śmierciożercy, zaciekawieni takim widokiem, podeszli bliżej. Zdarzało się, że ich Pan oddawał im jakichś mugoli do zabawy, jednak jeszcze nikt, nie miał zasłoniętej twarzy. Harry drżał na całym ciele, strach mieszał się w nim z obrzydzeniem oraz uczuciem duszności. Pamiętał, że Voldemort wspominał coś o tym, że materiał zakrywający jego głowę jest tylko iluzją, jednak nie zmieniało to faktu, klaustrofobicznego uczucia, przez które miał trudności z oddychaniem. Starał się głęboko nabierać powietrze, by zminimalizować powstające mdłości. Jednak, gdy poczuł na sobie spojrzenia wszystkich osób znajdujących się w pomieszczeniu, był nawet wdzięczny za ukrycie jego tożsamości oraz za koszulkę nadal znajdującą się na jego ciele.

-Gdy już naciessszycie się nim do woli, odsssłonię jego twarz. Zapewniam, że nawet nie podejrzewacie, kogo będziecie pieprzyć.

Wewnętrzny krąg wybuchł śmiechem. Większość z nich była już podniecona i tylko czekali na pozwolenie swojego Pana. Jedynie Lucjusz Malfoy zewnętrznie pozostawał niewzruszony, podczas gdy wewnętrznie borykał się z konfliktem tego co miał zaraz zrobić, z jego światopoglądem. Nigdy nie przepadał za wykorzystywaniem dzieci. Podejrzewał, że było to związane z posiadaniem syna. Oczywiście inni śmierciożercy też mieli rodziny, jednak z pewnością nie zachowywali się jak przykładni rodzice. Sam niejednokrotnie musiał udawać nieczułego bydlaka, w obecności innych sług Czarnego Pana.

Z zamyślenia wyrwało go poruszenie wśród popleczników Voldemorta, Avery przybliżył się do trzęsącej postaci.

Harry poruszył się niespokojnie, gdy wyczuł jakiś ruch za sobą. Gwałtownie wciągnął powietrze gdy poczuł dużą, chropowatą dłoń na swoim pośladku. Stłumił w sobie chęć ucieczki i starał się nastawić psychicznie na to, co miało niedługo nadejść. Jednak nic nie może pomóc w przygotowaniu się na nagłe wtargnięcie do jego drobnego ciała. Mimo wcześniejszych postanowień by za nic w świecie nie dać im satysfakcji z doprowadzenia go do krzyku, wrzasnął rozdzierająco na całe gardło. Śmierciożeca nie czekając ani chwili, zaczął się w nim gwałtownie poruszać. Wsunął dłoń pod cienką koszulkę i przejechał paznokciami po plecach chłopaka, miejscami rozcinając ją aż do krwi. Mężczyzna złapał zielonookiego za biodra i podciągnął je bliżej siebie by, móc wbijać się w niego z jeszcze większą siłą. Harry łapał spazmatyczne oddechy, starając się myśleć o czymś innym, niż uczucie rozrywania. Zaczął powtarzać sobie wszystkie zaklęcia jakie poznał w całym życiu. Było ich na tyle dużo, że gdy poplecznik Voldemorta wypełnił go swoją spermą, nie doszedł jeszcze do końca pierwszego roku nauki. Nie dane mu było odpocząć długo od strasznego uczucia, gdyż następna zamaskowana osoba wdzierała się w jego ciało.

Starał się znów skoncentrować na zaklęciach, jednak przyszło mu to z wielkim trudem. Czuł jak po udach spływa mu jakaś maź, którą najprawdopodobniej była sperma smierciożercy, wymieszana z jego własną krwią. Ciało podrygiwało mu w rytm uderzeń napastnika. W pewnym momencie został uderzony w plecy, potężna ręka przycisnęła jego klatkę piersiową do podłoża. Na chwilę go zamroczyło, gdy jego głowa zderzyła się z marmurem. Z trudem łapał oddechy, coraz bardziej pragnąc zniknąć z tego miejsca.

Godzinę później był już na tyle zmęczony, że pozostawał bierny niemal na wszystko. Nie miał pojęcia ilu śmierciożerców ulżyło już sobie w jego ciele, czuł się wykończony zarówno psychicznie jak i fizycznie. Po batach, łamaniu żeber, uderzaniu jego głową w podłogę i różnych zaklęciach tnących, myślał że nie spotka go dziś nic gorszego, a nawet jeśli, to wątpił by pozostał nadal świadomy. Jednak bardzo się mylił. Po sali tronowej kręciła się osoba, której nienawidził niemal tak samo jak Voldemorta. Bellatriks Lastrange obserwowała wszystko z krzywym uśmiechem i już planowała idealną torturę dla tego dzieciaka. Oczywiście nie mogła go upokorzyć w taki sposób jak ci wszyscy mężczyźni ale miała na to inne sposoby, przez niektórych uznawane za gorsze, nawet od gwałtu.

Gdy podeszła do zielonookiego, w jego wnętrzu poruszał się Lucjusz Malfoy. Ukucnęła przed chłopakiem, który leżał bezwładnie na podłodze i tylko ręce klęczącego za nim śmierciożercy, powstrzymywały go od całkowitego położenia się na podłodze. Złapała nastolatka za ręce i przyczepiła je zaklęciem do przywołanego przez nią krzesła. Arystokrata spojrzał na nią ze zdziwieniem jednak nie okazując żadnych emocji, podniósł się do góry i na stojąco kontynuował, wbijanie się w o dziwo, nadal ciasne ciało.

Reszta osób znajdujących się na sali, zamilkła w oczekiwaniu na następny ruch kobiety, słynącej ze szczególnego okrucieństwa, nawet wśród Wewnętrznego Kręgu. Brunetka wpatrywała się z zafascynowaniem w trzęsące się z wysiłku i zmęczenia ciało chłopaka. Stanęła z boku i po chwili zastanowienia, chwyciła za przyrodzenie nastolatka.

Harry sapnął zaskoczony. Przez chwilę nie zdawał sobie sprawy z tego, co wywołało u niego taką reakcję, jednak domyślił się, gdy dłoń z długimi, ostrymi paznokciami zaczęła się poruszać. Nie chciał tego, bycie... gwałconym było upokarzające, lecz gdyby doprowadzili go do orgazmu... to zupełnie co innego. Szarpnął się, starając uciec od niechcianego dotyku. Przez jego ciało przeszedł dreszcz, gdy mężczyzna poruszający się w jego wnętrzu trafił w prostatę. Próbował wyrwać się ponownie, za co został ukarany, przejechaniem ostrych paznokci po jego poranionych plecach. Wygiął się, uciekając od nowej fali bólu.

Bellatriks zaczęła gwałtownie poruszać ręką na przyrodzeniu zielonookiego, jednocześnie drugą ręką drażniąc jego sutek. Chłopak zaskomlał żałośnie, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy wstydu. Usłyszał prychnięcia i gwizdy zadowolenia śmierciożerców, gdy jego ciało zaczęło reagować na niepożądany dotyk.

Harry powtarzał jak mantrę, prośbę o rychły koniec. Jego oddech stał się jeszcze bardziej urywany i płytszy. Ruchy znajdującego się w nim mężczyzny stały się gwałtowniejsze. Po paru pchnięciach poczuł, kolejną falę, rozlewającej się w jego wnętrzu spermy i właśnie ten moment wybrała kobieta, by jeszcze bardziej przyśpieszyć ruchy ręki. Zwiotczały penis napastnika nie wyszedł z niego do momentu, w którym chłopak przeżył najgorszy orgazm swojego życia. Krzesło zostało odesłane i zmaltretowane ciało chłopaka, upadło na podłogę z wysokości niecałego metra.

Zielonooki jęknął żałośnie i zaczął rozpaczliwie szlochać. Jeszcze nigdy nie czuł się tak upokorzony. Nie miał pojęcia dlaczego jego ciało zareagowało na ten dotyk, tak strasznie chciał by już skończyli, niech zostawią go w spokoju. Zwinął się do pozycji embrionalnej, a przez jego ciało przechodziły dreszcze obrzydzenia do samego siebie.

-Brawo Bella. -Rozległ się syk Voldemorta. -Doprowadzić zakładnika do orgazmu w takich okolicznościach... jak zawsze pomysssłowa. -Rozejrzał się po całej sali i kontynuował. -Chyba już wszyscy są zassspokojeni... nadeszła pora na ujawnienie tożsssamości naszego gościa honorowego.

Wszyscy śmierciożercy podeszli bliżej, tworząc krąg dookoła trzęsącej się postaci. Gdy Harry usłyszał co zamierza zrobić jego największy wróg, skulił się jeszcze bardziej. Voldemort cicho coś wysyczał i worek z głowy chłopaka zniknął. Jego najwierniejsi poplecznicy, przyglądali się z zafascynowaniem Wybrańcowi.

-Panie i panowie, oto najwięksssza nadzieja czarodziejssskiego świata! Przedssstawiam wam nassszą nową zabawkę!

W tym momencie ciało Harrego postanowiło, odłączyć go od otoczenia. Otoczyła go nieprzenikniona czerń, nie przepuszczając żadnych dźwięków, czy obrazów. Śmierciożercy wybuchnęli śmiechem i jeszcze przez parę chwil przyglądali się nieprzytomnej postaci i gratulowali swojemu Panu, złapania Pottera. Gdy parę minut później wszyscy członkowie Wewnętrznego Kręgu opuszczali pomieszczenie, tylko jeden z nich nie był zadowolony. Lucjusz Malfoy czuł coś z czym nigdy nie miał do czynienia -obrzydzenie do samego siebie.

2 komentarze:

  1. Troszkę zaniedbałam czytanie. Już naprawiłam ten błąd.
    Akcja rozwija się, pojawiło się kilka szczegółów na temat tajemniczego "Ktosia", co mnie bardzo cieszy.
    Lubisz znęcać się nad głównym bohaterem, co? Bo robisz to świetnie ;) Aż się w człowieku coś skręca.
    Czuję się uprzywilejowana, bo wiem na co się tam trochę dalej zanosi ;)
    Z rosnącą ciekawością czekam na kolejne rozdziały :) Jak internet pozwoli, to może nawet będę na bieżąco ^_^
    Uwielbiam Twój styl pisania.

    Wena życzę,
    Asai

    P.S. Powiem teraz znienawidzone przeze mnie zdanie, które rzadko do kogo wypowiadam. Jesteś zdecydowanie lepsza w pisaniu ode mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fragment z Bellą-poezja!!!
    Jak ja lubię niepożądane masturbacje w opowiadaniu ^^

    -Ryżyk-

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy