Ostrzeżenie!

Na blogu zamieszczane są opowiadania o związkach męsko-męskich. Włącznie z graficznym opisem stosunków i tortur. Osoby niezainteresowane proszone są o opuszczenie strony :]

♂ + ♂ = ♥

Opowiadania są moją własnością i nie życzę sobie by ktoś je kopiował i/lub zamieszczał na innych stronach bez mojego pozwolenia. Wszystkie postacie, które nie należą do żadnego kanonu są wytworem mojej wyobraźni i zabraniam ich kopiowania.

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 lutego 2012

Próba Miłości - Rozdział 7

Bardzo was przepraszam za to opóźnienie (choć chyba nikt go nie zauważył)! W poprzedni weekend byłam na osiemnastce i po powrocie do domu całkowicie zapomniałam o dodaniu rozdziału. Mam nadzieję, że mnie za to nie zagryziecie. Rozdział krótszy niż planowany, no ale mówi się trudno.
Asai -Cieszę się, że nadrobiłaś zaległości. Ratunek już niedługo!
Ryżyk -Bardzo proszę, scena gwałtu. Niestety jedna z ostatnich :p 

Enjoy!!

                                                                                          

 Dwa dni później, psychika zielonookiego była całkowicie rozchwiana. Zdawało mu się, że słyszy rozmowy śmierciożerców, lecz gdy próbował się im przysłuchać, nagle zalegała cisza i nie dochodził do niego choćby najcichszy szmer. Brak jedzenia i picia, także miał na niego ogromny wpływ. Ręce mu się trzęsły i z trudem utrzymywał się na nogach. Jego marzeniem była szklanka letniej wody.

Nie zasypiał, na dłużej niż kilka godzin, obawiając się wciąż powracających koszmarów. Parę razy wydawało mu się nawet, że wuj Vernon zaraz wejdzie przez drzwi i znów zacznie go bić za to, że krzyczał w nocy.

Wieczorem siedział na pryczy, z podciągniętymi do klatki piersiowej nogami, gdy usłyszał kroki nadchodzące z końca korytarza. Nie będąc pewnym czy znów mu się, po prostu nie przesłyszało, nie wykonał żadnego ruchu.

Śmierciożerca, który wszedł do jego celi, wybuchł rechotem, sprawiającym, że przez zmizerniałe ciało nastolatka przebiegły dreszcze. Zdezorientowany Harry, podniósł rozbiegany wzrok i z trudem spojrzał na zamaskowaną postać. Mężczyzna chyba coś mówił, jednak zielonooki nie mógł tego dosłyszeć.

Nastolatek nie zdawał sobie sprawy z tego, co wydarzyło się potem, w pewnym momencie po prostu znalazł się na podłodze Sali Tronowej Voldemorta. Otaczało go pięciu śmierciożerców, jednak tylko dwóch z nich należało do wewnętrznego kręgu, reszta miała zwyczajne białe maski.

Nie zwracając na nic więcej uwagi, Harry postanowił się zdrzemnąć, było tutaj dużo czystsze powietrze niż w jego celi i mógł swobodnie oddychać. Położył głowę na kamiennej posadzce, podciągając kończyny bliżej tułowia.

Jego postanowienie chyba się komuś nie spodobało, gdyż w momencie gdy zamknął oczy, poczuł szarpnięcie za włosy i jego twarz została skierowana w stronę krwistoczerwonych oczu.

-Potter ssłuchaj jak do ciebie mówię! -syknął Voldemort. - Nie mam zamiaru się powtarzać! -Zrobił krótką przerwę, podczas której podszedł do skulonej postaci. - Zanim pozwolę się zabawić tym paru śmierciożerom, którzy wykazali się podczasss ostatniej akcji, chciałbym się dowiedzieć czy ssspodobała ci się wizja twojej śmierci?

Harry nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Przez to, że nic nie pił, ani nie jadł przez te parę ostatnich dni, miał zaschnięte gardło i jedynym co opuściło jego usta był przerywany szept.

-Nie zamierzasssz mi odpowiedzieć?! - wysyczał wściekły Voldemort. -Dobrze... niech tak będzie. Nie mussicie się ograniczać, jesst do wassszej dysspozycji -zwrócił się do swoich popleczników.

Otępiały Harry nie potrafił utrzymać głowy w powietrzu i gdy jego włosy zostały wypuszczone z potężnej ręki śmierciożercy, uderzył nią w kamienną podłogę. Zamroczyło go i nie był w stanie zareagować na poczynania śmierciożerców. Dwóch z nich przewróciło go na plecy i przytrzymywało ręce w górze, a para kolejnych rozszerzyła jego nogi.

Ból w stawach otrzeźwił jego myśli. Szarpnął się, starając uwolnić napięte kończyny. Zamaskowani mężczyźni wybuchli rechotem. Rozszerzyli jeszcze bardziej uda zielonookiego, a ręce podciągnęli wyżej. Harry zdał sobie sprawę z tego co za chwilę się stanie, gdy zobaczył pochylającą się nad nim zamaskowaną postać. Zacisnął szczęki i oczy w oczekiwaniu na najgorsze.

Uczucie rozrywania jego wnętrza, spowodowało wygięcie się jego ciała w łuk. Serce wyrywało mu się z klatki piersiowej, a oddech stał się nierówny i płytki. Czuł jak obce ciało porusza się w nim, sprawiając, że po jego udach zaczęła spływać krew. Krzyknął przeraźliwie, jednak gardło będące już w i tak opłakanym stanie, zaprotestowało ukłuciem bólu. Niczym nie chroniona skóra ocierała się o kamienną posadzkę w rytm pchnięć napastnika. Stawy kończyn przytrzymywanych przez pozostałych śmierciożerców, były wygięte pod takim kątem, że niewiele brakowało do spowodowania złamań lub zwichnięć.

Po policzkach zielonookiego spływały łzy i przez jedną absurdalną chwilę, chłopak pomyślał o tym, że właśnie traci cenną wodę z organizmu. Spazmatycznie nabierał powietrza w obolałe płuca, starając się uspokoić. Jednak na wiele się to nie zdało, gdyż napastnik przyśpieszał, sprawiając mu coraz większy ból. Zdecydował się pozostawać biernym, mając nadzieję, że gdy śmierciożercy zaspokoją swoje potrzeby- dadzą mu spokój.

Po tym jak piątka popleczników Voldemorta wielokrotnie doszła w jego wnętrzu, chłopak pokryty potem, krwią i spermą, leżał wycieńczony na kamiennej posadzce, czekając na decyzję Czarnego Pana. Było mu już obojętne co stanie się dalej. Czy krwistooki zdecyduje się na dalsze tortury, czy może odeśle go do lochów. Harry był tak obolały, że nie mógł sobie w tej chwili wyobrazić gorszej sytuacji. Podświadomie wiedział, że po Voldemorcie może się spodziewać najbardziej absurdalnych pomysłów, jednak wewnętrznie bronił się przed takimi wizjami.

Mężczyzna o gadziej twarzy syczał coś, jednak sens jego słów nie docierał do umysłu Harrego, który odpłynął do swojego, wewnętrznego azylu. Jeden z śmieciożerców rzucił na niego zaklęcie lewitacji i nie kłopocząc się z podnoszeniem go na wystarczającą wysokość, zaczął ciągnąć po podłodze. W asyście kolejnych dwóch, zamaskowanych mężczyzn, dotarł do swojej celi i został do niej brutalnie wrzucony.

Zauważył, że tym razem nie kłopotali się składaniem go do kupy. Zwykle ktoś leczył jego najgorsze rany, lecz teraz nie otrzymał nawet eliksiru na wzmocnienie. Zwinął się w kłębek, oddychając z trudem. Zaszlochał, czując jak wycieka z niego mieszanina sperm i krwi. Ręce mu się trzęsły, utrudniając zaplecenie ich na klatce piersiowej, w celu zatrzymania ciepła.

Czuł się brudny. Nie tylko w kwestii fizycznej, ale także wewnętrznie. Za każdym razem gdy powracało do niego to, co zrobili z nim od czasu porwania, chciało mu się wymiotować. Przypominał sobie te brudne, spocone, potężne dłonie, przytrzymujące jego biodra tylko po to, by zapewnić sobie głębsze doznania, a jemu większy ból. Oślizgłe języki, przesuwające się po jego ciele, przyprawiające o dreszcze. To okropne uczucie rozrywania, towarzyszące, wdzieraniu się napastnika w jego ciało. Wszystko to sprawiało, że miał ochotę, wziąć szorstką gąbkę i szorować się, aż do krwi, choć podświadomie wiedział, że to i tak by nie pomogło. Miał wrażenie jakby przesiąkł brudem, jakby pierwszy dotyk śmierciożercy tamtego feralnego dnia, przesądził o przeznaczeniu jego ciała.

Starał się nie myśleć o tym, jakby zareagował jego partner, gdyby wrócił do domu. Najgorsze wizje, podsyłane przez zmęczony umysł, były bardziej bolesne od niektórych klątw torturujących. Zdawał sobie sprawę z tego, że On na pewno by go celowo nie skrzywdził, jednak nikt nie może przewidzieć reakcji drugiej osoby, na powrót... zbrukanego kochanka.

Przestań o tym myśleć! Krzyknął na siebie. Pewnie i tak nie wrócisz do domu, więc nie ma się czym zadręczać!

Kłócił się ze sobą wewnętrznie, jeszcze przez dłuższy czas. Część jego umysłu nadal miała nadzieję na ratunek, jednak była ona skutecznie tłumiona przez dwie pozostałe, które spierały się pomiędzy szybą śmiercią, a nieskończonym cierpieniem.

Następnego dnia czekały go kolejne tortury i gwałty, a brak jakiegokolwiek pożywienia nie pomagał w regenerowaniu sił. Nie pamiętał co dokładnie stało się po tym jak znów zaciągnęli go przed oblicze Voldemorta. Był ledwo przytomny z głodu i bólu, gdy kolejni poplecznicy Czarnego Pana gwałcili jego zmaltretowane ciało. Co jakiś czas, jakby wybudzał się ze stanu otępienia, tylko po to by kolejnych uderzeniach pięści lub obcych bioder o jego własne, znów odpływać do bezpiecznego azylu we własnej głowie.

Tak było lepiej, mógł nie zwracać uwagi, na to, co z nim aktualnie robili śmierciożercy i cierpliwie czekać na upragniony koniec.

Po godzinach znęcania się nad jego ciałem, jeden z popleczników Voldemorta, znów zaciągnął go do lochów i porzucił brudnego w celi. Tym razem, tak bardzo zagłębił się w azylu swojego umysłu, że nie miał zamiaru z niego powracać w najbliższym czasie. Trwał otoczony czernią bezpieczeństwa, nie zwracając uwagi na ból oraz nie myśląc o tym, co go czeka następnego dnia.

                                                                                                    
Ps.  Aktualnie pracuję nad trochę innym projektem. Crossover Harrego Pottera i serialu Supernatural. Parring: Dean/Harry, Mpreg. Niedługo więcej informacji!
Co o tym myślicie ?

2 komentarze:

  1. Biedny, biedny Harry. Sam fakt, że jeszcze nie umarł z wycieńczenia i głodu mnie zadziwia. Dziwi mnie jeszcze, że Voldemort go nie zabił. Jaki jest sens w torturowaniu człowieka, skoro on nawet już nie kontaktuje, że jest torturowany? No ale ja się nie znam, a wszyscy wiedzą, że nasz Lord ma poprzewracane we łbie ^_^
    Tak w skrócie - podobało mi się ^_^ I cieszę się, że ratunek już w drodze :)
    A co do Dean/Harry moje zdanie znasz ;) I nie myśl, że odpuściłam ;) Zamęczę Cię tym ;)
    Pozdrawiam i wena życzę
    Asai

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki gwałt już mnie nie bawi,skoro gwałcony nie wie,że jest gwałcony (xD)


    Tak czy inaczej,czekam na rycerza na białym koniu :P

    A co do nowego prodżektu-Harrego widziałam tylko kawałek,drugiego nie znam. Tak na dobitkę :D
    ale to przecież i tak nie ma znaczenia-ważne żeby było dobre!!!!

    a na pewno będzie!!! życzę Wennnn


    -Ryżyk-

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy